Szymon Misiek – cztery wiersze

Ilustrowała: Maia Grotowska

Szymon Misiek – cztery wiersze

Matka-Polska

W szkole mało się o tym mówi,
bo niby ojczyzna, ale Polska ma matkę

na każdą okazję: matka-krzesło, matka-mąka,
matka-klatka; o, ta nawet się rymuje

z miłością. A z wyższej półki
są matki nakręcane. Wystarczy raz, a potem
nakręcają się same. I tak się to kręci:

ty jesteś najważniejsza, wszystko dla ciebie poświęciłam.
Patrz, mamusia ci obrała orzechów, weź sobie

wszystko, co chcesz. Do matek są dodatki.
Można bez końca je dokupywać, do wszystkich modeli:
różaniec, tabletki, podbite oczy, torebki, słoiki

z dżemem, z bigosem, z pierogami
z traumą, z odkurzaczem. Chcesz pomóc z odkurzaniem, ale zapomniałaś,
że w tym domu nikt jej nie pomaga. I popatrz, dziecko,
jaki ty masz bałagan w życiu,

wodą z octem nie idzie tego odszorować.

Kopernik był mężczyzną

 Dostałem w głowę huśtawką
pod jabłonią, którą mi zrobiłeś.

To musiało być dawno – jeszcze rozmawialiśmy.
Ja: Przyjedź po mnie, skończyliśmy wcześniej.
Ty: Kto mówi?
Ja: Aha.

Najpierw wszyscy widzieli, jak się toczysz,
a potem tylko ty czułeś, jak toczy ci głowę

słońce, którym się stałem, kiedy się nauczyłem
odkładać ją z powrotem na dobrą orbitę.

Z butelki Pandory wylało się ciało.
A ja je ścieram – jak szmata –
i zaszywam w całość.
Niewprawną fastrygą, bo mam dziesięć lat.
I przykrywam kołderką, jak do dzisiaj siebie,

i śni mi się, że jesteś psem,
który zamiast dogorywać chce mi ujebać stopę,
a potem budzę się bez serca.

Żyjątko Jezus

Małe Żyjątko Jezus wykluwa się co dnia
z symbolu życia. Rodzi się przy śmietniku,
gdzie jego przyjście na świat zwiastują fajerwerki,
a jego matka boi się hałasu. Albo ucieka z drzewa
i rozbija się o szybę.

Ja mam niedzielę, a Żyjątko Jezus
kolejny Wielki Piątek, gdy jest smagane batem
i wiezie mnie spocone pod przymknięte oko,
i jakby wołało: Czemuś mnie opuścił?

Żyjątko Jezus już się zbliża, leci samolotem,
patrz! I za mamusię, za tatusia.

Dorośli przywiązują je do drzewa,
a dzieci przypalają i wyrywają nóżki.
Żyjątko Jezus kupuje się na prezent.
Żyjątko Jezus wkłada się do puszki.

Żyjątko Jezus goni się po lesie, nabija na haczyk.
Może być na parze albo na łańcuchu.
Robi się z niego buty i kolorowe żelki.
Można je spożyć z chlebem, można popić winem.

Zjedz Żyjątko Jezus, a ziemniaczki zostaw. Musisz
mieć siłę, żeby iść do nieba.

Ała

Z załączników, których sam nie umiałeś otworzyć
wyciągałem wszystkie czarne koperty i humor
czarny jak mój lęk.

Otworzę – myślałem – i zostanę Bogiem. Zawołam
„niech się stanie światłość, stań się czysty, wstań i idź
od diabła.” Tak zaistnieje świat, a z nim wreszcie ja,
nareszcie wysłuchany zbawca, droga, prawda, rzycie.

Ale szóstego dnia nie wyszło. Upadłeś
po raz trzeci, więc pomyślałem,
że może trzeba na śmierć skazać kogoś albo chociaż coś
w sobie. No dobra, będę Jezusem
i tylko odwrócę wzrok.
A on wytrzymał ledwie trzy dni
i zmartwychwstał mi mój lęk. Nie wyszło mi
z Jezusem, to

został Duch Święty. Nigdy właściwie nie wiedziałem,
co to, poza tym, że gołąb. Odganiam go, leć.
Chciałbym popatrzeć w okno i polecieć.

Szymon Misiek (on/jego) – językoznawca, czasem tłumaczy, pisze i robi wycinanki. W Instytucie Anglistyki UW pracuje nad doktoratem o językowym obrazie niebinarności płciowej. Członek kolektywu Rada Języka Neutralnego prowadzącego serwis zaimki.pl. Literacko publikował w Wakacie i Składce, naukowo – w Anglice, Etnolingwistyce i tomie New Vistas in Language Studies wydanym przez UR. Jako performer i tłumacz współpracował z fundacją Strefa WolnoSłowa. He’s here, he’s queer, he wants a hug.

Maia Grotowska – graficzka. w dni powszednie łamie magazyn wnętrzarski. w czasie wolnym mizia pieski, czasem rysuje.