
Rafał Różewicz – pięć wierszy
/span>
Anonimowy śpiewak
Czytam wiersz Sandburga I znów ją grzebią, o końcu poezji.
Nagle dostrzegam pająka, wyraźnie przybitego,
a raczej to, co z niego zostało, przy zdaniu: „dopełnili obrządków
pogrzebowych w murach kostnicy na cześć dostojeństwa śmierci”.
215 stron jak 215 cegiełek, z których sfinansowano tę kostnicę
w tłumaczeniu Sprusińskiego; pająk leży tam być może
od siedemdziesiątego pierwszego i ciałem osłania wiersz
o końcu poezji – w ten sposób osiąga się nieśmiertelność.
To jego zapamiętam z całego utworu – Rejtana-pająka –
i sprzeciw, którego nie można było wyrazić dobitniej,
choć Sandburg próbował: ten „Bard Ameryki”, spoczywający dziś
pod „Kamieniem Pamięci” w ogródku za domem rodzinnym.
Na głos
Wirpsza z Cząstkowej próby (…): w każdym
wiatraku siedzi wariat o rozmiarach Don Kichota;
jest mąka: z serii mąk, części składowych chleba –
je się go z pieca zwanego grabarzem drewna pod dom;
życie: trawi je ogień, choć dostrzegalny jest dym,
przed którym zasłaniają wzrok okna z widokiem na resztę –
ona podkłada się pod pożar, pokładając nadzieję
w straży, mimo że ta zwija węże na deszcz –
gotuje się na wolnym powszednim ogniu,
choć jest kroplą, która para się czekaniem na rozkaz.
Nadchodzi jak koszmar z coraz prawdziwszego snu;
wołali za nią Europa, a zostało samo pa pa.
Wasze serca bez serca
1.
Odstawiony na boczny tor.
W kręgu zainteresowań
lokalnego grafficiarza,
który przychodzi tu trenować
przed krajowymi zawodami.
Patrzący z zadrością na tych,
co przejeżdżają tuż tuż tuż tuż
obok
i wyruszają zdobywać świat
– do którego czują pociąg –
bo takie są koleje i zwrotnice losu:
jemu już nieznany.
Bez dachu nad głową,
nie połączony z żadną lokomotywą
osobistą więzią.
Osobowy wagon.
Indywidualista.
Jedynak.
Zobaczyłem go w Kielcach,
w czasie podróży busem relacji
Lublin-Katowice.
2.
Miał powybijane zęby-szyby,
zdewastowane wnętrze-serce,
wyglądał jak po tornado
lub na biednego,
co na jedno wychodzi.
Każdy ma jakieś zawirowania,
owszem.
Choć jeśli tak ma wyglądać
życie na emeryturze,
po 50 latach przymusowej pracy,
kilkukrotnej reanimacji/modernizacji,
to ja chciałbym zaprotestować
albo złożyć reklamację.
PKP z trudem jednak uznaje reklamacje.
W rozkładzie reklamacji nie przewidziano
pociągów pospiesznych.
W każdym razie
temu wagonowi ostatecznie się nie udało.
Być może był kiedyś w formie, a inne pociągi,
gdy go mijały, na niego gwizdały, jakby był kimś
przystojnym na kolejowym wybiegu.
Być może orły, jastrzębie, myszołowy
na niego robiły, a nie jak teraz – okoliczne gołębie,
które ze stacji zrobiły sobie studencką stancję.
Być może w każdym mieście
miał wagony przyjaciół,
może był wagonem,
który nigdy nie wykoleił się
życiowo, może to o nim onegdaj
pisał Tuwim.
Może to on wiózł kibiców
drużyny na mecz, po którym
zdobyła mistrzostwo.
Może to nie byli kibice, a zwykli kibole.
3.
Teraz stoi, odstawiony na boczny tor.
I gdy wreszcie odjeżdżam,
promień słońca pada
na jedną z jego ocalałych szyb
w taki sposób,
jakby na pożegnanie
puszczał do mnie oko.
Tak będzie
Na parapecie doniczki
jak strażnicze wieże.
Szyba to mur. Po jej drugiej stronie
gołąb, co właśnie sposobi się
do lotu, jakby wydano mu paszport.
20.07.2018
Czapka Perelmana*
A ja chciałbym mieć taką czapkę.
A ja chciałbym być Perelmanem w czapce.
Robić zakupy w rosyjskim markecie
i jednocześnie wiedzieć, że mogę rządzić wszechświatem.
Mając do dyspozycji niebieską czapkę, a zarazem
umysł w czapce, który jest ponad marketem,
gdzie ziemniaki, wścibscy dziennikarze, gdzie
umysł w biegu porzuca czapkę jak milion dolców, jak wahadłowiec
rakiety wspomagające, co spadają na market,
podczas gdy umysł pracuje wyżej, dalej, na pełnych obrotach.
Już nagi, wystawiony na żer karaluchów,
które dobierają się bez reszty do rzeczy z marketu
kupionych tuż przed upadkiem czapki z wysokości
głowy. Bo ta czapka padła Perelmanowi na mózg,
do stóp, chyląc czoła przed jasnością jego umysłu
trzymanego pod kluczem z czapki. Jakby urodził się już
w tej czapce, a nie w czepku, co by wyjaśniało, dlaczego
chcę ją mieć. Bo ja chcę taką czapkę. Ja chcę w czapce
Perelmana rządzić wszechświatem. Z tylnego siedzenia,
jak wielu, choć nie są geniuszami jak Perelman,
który nie ma władzy podobnej do ich władzy,
ale ma genialną czapkę podobną do siebie samego.
* Grigorij Perelman – rosyjski matematyk, znany z ascetycznego trybu życia. Odmówił przyjęcia nagrody w wysokości miliona dolarów za rozwiązanie jednego z siedmiu problemów milenijnych tak zwanej hipotezy Poincarégo. Do niedawna żył wraz z matką w jednym z petersburskich bloków. Jego znakiem rozpoznawczym była gęsta, zapuszczona broda i niebieska czapka.
Rafał Różewicz – urodzony w 1990 roku w Nowej Rudzie. Twórca tekstów poetyckich, redaktor, recenzent, początkujący prozaik. Autor dwóch książek poetyckich: Product placement (2014) i Państwo przodem (2016). Obecnie pracuje nad debiutancką powieścią oraz trzecią książką poetycką. Mieszka we Wrocławiu.Ilustrację wykonała:
Dobrochna Witczak – studentka Communication Design w poznańskiej School of Form. Animuje, filmuje, ilustruje i maluje. Od dziecka rysuje na potęgę i z tym właśnie planuje związać życie. Równie mocno fascynuje ją animacja. Jej prace obfitują w dowcip i stanowią trafny komentarz do rzeczywistości. Radość sprawia jej także przebywanie ze zwierzętami. W wolnych chwilach jeździ na rowerze. Instagram: @dochna_