Logo Tlenu Literackiego

Występujący

w stanie wolnym

w powietrzu

Ilustracja do tekstu
Ilustracja: Lula Sarnia

Paulina Szatkowska – trzy wiersze

„Wiesz, że jestem sikorką, a ty nietoperzem?” „To nie szkoda, to nie wadzi – zjedz mnie”

– Smakujesz mi jak skórki dookoła paznokci, których tak zawzięcie zakazujesz zjadania
więc odbierz to jako komplement gdy mówię o potrzebie deseru

lubowałam się kiedyś w przekonaniu że mężczyzna, który się zmienia
to inaczej transformacja z Vaughna w Dooma

przejście z disa

do esa

a

jednak

mężczyzna który pije przewraca śmietniki
ale nie spuszcza ręki z mojego spłoszonego karku

dlatego trochę się boję twojej hibernacji, spuszczonej gardy
co jeśli zajem cię jak suchości i zarwy na kciukach tylko dlatego że mogłam?

– Jedz mnie.

[- Czy już zawsze podasz mi serwetkę z plastrem?]

Penne di Primavera – kamp ma się lepiej niż powinien, zwłaszcza pod batutą niewymyślonego do końca dramaturga

1. Jesteśmy w Krakowie, a to nasza pierwsza randka w życiu (bo poza krk życie jeszcze nie
zaistniało, nie intensyfikuje się, nie rozpiera swoich własnych granic, nie rozpulchnia, nie
itd., itp. [jestem spaczona tym akademicyzmem, wybacz mi]).

2. Doświadczamy czytania dramatycznego (to egzaltacja, ale czuję się jak w
przekombinowanej Pułapce odczuć, ulatującej znad półmiska cichym brzęczeniem,
dosłyszalnym jedynie przez rohatyńca nosorożca [a gastronomiczne treści zdają się
sensowniejsze niż erotyzacja wszystkich oddechów z przestrzeni zwanej teatralną. Niż, też,
tej przestrzeni przećpanie]).

3. Treść:

Sos z pomidorów pelati, brokuły, cukinia, cebula,
przepraszam

Tomato sauce, broccoli, zuchhini, onion, parmezan
cheese

4. Czytam przez większą część czyjegoś życia [przepraszam za ten wtręt, po prostu wciąż się
niedookreśliłam] – wciąż z błędami. Mówisz do mnie po amerykańsku od narodzenia. Razem
zdziałamy pełno złej poezji i nigdy nie dojdziemy do porozumienia. To w porządku. To jest
życie (nie można się bać banalizmu, my siebie przecież tak najbanalniej uwielbiliśmy).

5. Dajesz mi swoje ciało na parkiecie [jak ja kocham mieszkania zbudowane na planie
parkietów], westchnięcie dajesz mi na bezdechu, a palcami badasz kierunki zwiedzania
moich linii papilarnych. Brzęczniem więc? Oczywiście:

6. Brzęczniemy wraz z przebudzonymi naszą sparowaną nocą rohatyńcami.

2023 z elementami Pasewicza

Pamięci, przemów gdy nieproszona, gdy wreszcie wystrzeli ze mnie potrzeba upładniania
wyjałowionego i przeżytego.

Matriarchalną traumę pokoleń wrysuję wtedy w dyskurs postpamięci zupełnie nie mojej (idąc
tropem poczytnych prozaików polskich, ich żalu wobec małej ojczyzny, ich bezpłentnych
wspomnień niemieckojęzycznych dziadków), żeby nadać wartości, choćby intelektualne,
choćby podjąć się struktury.

Paulina Szatkowska – ma (jeszcze) 23 lata, w zeszłym roku akademickim obroniła licencjat w Instytucie Filologii Polskiej (pisała o arteterapii, poezji współczesnej i krytyce literackiej), a obecnie rozpoczęła studia aktorskie w Studium Musicalowym Capitol. Jest aktorką offowego Teatru Dialogu, poza tym dorabia sobie w gastronomiach, muzeach, operach, itd. W 2023 była publikowana w 8. Arkuszu Odry i Magazynie ZAKŁAD. Aktualnie najbardziej interesuje ją pisanie poezji i sztuk teatralnych.

Lula Sarnia  – zajmuje się grafiką komputerową, malarstwem i poezją. Inspiracje czerpie z dzikości natury oraz zdarzeń losowych.