Logo Tlenu Literackiego

Występujący

w stanie wolnym

w powietrzu

Paulina Pidzik – cztery wiersze

(mszyce)

już podnoszę głowę unoszę palce z krawędzi

szpitalnej szafki zbierają okruszki pod opuszkami

drobne mszyce martwe ciała choć może jeszcze

ciepłe (może zbyt małe by objął je chłód przechodzą

w ziarnistość światła stają się jasnym drganiem powietrza

w płucach) czuję już

kres

(może) tak właśnie przychodzi

w strzępkach drobinach grudkach ziemia

zawsze znajduje drogę

(boso)

gdzie jesteś wtedy siostro

pytasz gdy zabiera cię (gorączka czy chłód)

rozlewa się mętne pod spód powiek zamyka

las czy rzeka

czy to zawsze będzie pomiędzy

nimi rozdzielać się

ciało z ziemi i ciał spłodzone spłoszone

zajęte przejęte pochowane rozłożone

kiełkuje

wybiegam z siebie boso wybiegam

z ciała naga wynoszę

głosy niskie mchy ciepłe sierści brzóz woda

przez kruche naczynia łodyg płynie do góry

w szczelinach znów się rodzi (nowe

czy kres?)

siostro oddaję

mój głos rzece oddaję moje ciało

ziemi niech znów rośnie niech się staje

Autorka ilustracji:
Lula Sarnia

(kintsukuroi)

wciąż mgła choć światło miało rosnąć

miało przybywać barw ciała dni niespokojne

morze wzbiera wypłukuje łączenia kruche

żyły gołe gałęzie sine blizny znów

biegną po liniach

cięć nakłuć wkłuć

otwierają

ten czas rany zostają w szczelinach już pełno nie mieści się pustka

słów gdy podchodzą wilki głaszczesz ich sierść na mojej skórze

rozpoznajesz ciemne miejsca czy wciąż bolą zapamiętujesz

mapę śladów pod palcami czule mówisz w kruchym

jest cię więcej

jesteś (czy) masz

ciało wciąż ciepłe pulsuje

ziemia

(wyjście)

te klisze się kończą

to ciało się nie mieści w skali

bólu (rozpisujemy od jeden do ciemności)

te rzędy łóżek rytualne obchody jednostki

chorób historie wchodzą mi

prosto przez wkłucia do obiegu

naczynia niosą głosy (mieszkają w niej

nocą wszystkie zwierzęta gdzie ukrywa je

świt czy choroba zabiera?) blizny

biegną po liniach blizn

nie należysz już do tego miejsca

choć na kliszy naświetlone wyniesiesz w sobie jak las

zamknięty w słoiku będziesz głaskać kruche brzegi tulić

mówić za nią te głosy podzielone na role

jesteś

sarną ja wilkiem

Paulina Pidzik (ur. 9 maja 1986 roku w Częstochowie) – wychowywała się pomiędzy lasem i rzeką. Od czasu studiów mieszka w Krakowie. Prawniczka. Doktorantka prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą autonomii pacjenta. Pisze. Fotografuje analogowo i otworkowo. Tworzy projekt światło i masło. Laureatka wielu konkursów poetyckich, między innymi: im. Georga Trakla (2015), im. Rafała Wojaczka (2015), im. Haliny Poświatowskiej (2017) oraz – organizowanych przez Biuro Literackie – 12. edycji Połowu (2017) i Pracowni Pierwszej Książki (2018). Nominowana do nagrody głównej w konkursie poetyckim im. Jacka Bierezina (2018).Ilustracje wykonały:Maria Horowska (ur. 1997) – studentka designu, zakochana w swoim mieście poznanianka. Wielbicielka zakamarków, winkli i fyrtli, szczególnie tych, w których pachnie świeżym pieczywem i niezwykłą kawą. Z pozoru spokojna i poukładana, jednakże w środku islandzki wulkan – uczuć, emocji, opinii i spostrzeżeń. W głowie zawsze zwój niekończących się pomysłów.Natasza Kornobis (ur. 1998) – studentka communication design. Uwielbia świadome doświadczanie świata. Intryguje ją człowiek i natura. W wolnym czasie śpiewa, gra na ukulele, tańczy i maluje. Pełna skrajnych emocji. Fascynuje ją film, muzyka i malarstwo. W nocy w środku lasu, przy blasku księżyca czuje się jak ryba w wodzie. Instagram: @moonllady_

Natasza Kornobis (ur. 1998) – studentka communication design. Uwielbia świadome doświadczanie świata. Intryguje ją człowiek i natura. W wolnym czasie śpiewa, gra na ukulele, tańczy i maluje. Pełna skrajnych emocji. Fascynuje ją film, muzyka i malarstwo. W nocy w środku lasu, przy blasku księżyca czuje się jak ryba w wodzie. Instagram: @moonllady_

Maria Horowska  (ur. 1997) – studentka designu, zakochana w swoim mieście poznanianka. Wielbicielka zakamarków, winkli i fyrtli, szczególnie tych, w których pachnie świeżym pieczywem i niezwykłą kawą. Z pozoru spokojna i poukładana, jednakże w środku islandzki wulkan – uczuć, emocji, opinii i spostrzeżeń. W głowie zawsze zwój niekończących się pomysłów.