
Miłosz Fleszar – cztery wiersze
inkluzje
na rozczłonkowanym, posiniaczonym niebie
projekcja twojego oka zielonego jak matcha.
ptaki zastygają przy niej w stop-klatkach,
a litery wchłania kora. rozetnij mój brzeg
i zagraj na organach, rozłam tęczę,
by rozrysować nią krąglejsze biodra, naostrzyć
łuki. mięśnie tracą ciepło, więc pora się rozbić.
drugie oko trzymam w kieszeni, nosi w sobie
gęstość chmury, eksplozje gwiazd, kilka cząstek
tlenu, którymi ponoć oddychał bóg. na wiśni
ryję czułe słowa i chociaż wiem, że cię to krzywdzi,
nie umiem przestać z tobą rozmawiać.
drążenie
a gdyby zatrzasnąć nas w łupinach pistacji?
kiedy wytrzeźwieje dziadek, poprosimy go,
o przysypanie grudką ziemi. pobawimy się
w wojnę, w której przyjdzie nam dojrzeć.
chodź, przełammy milczenie grą
na skrzywionej przegrodzie, postraszmy
lokalne robaczki, by drgania ich serduszek
utuliły do snu. czy to takie absurdalne?
przecież spod twoich łez wyrosło niejedno
miasteczko. w oczach płonie zachód: spróbuj
go skolonizować, utopić w śmiechu, który nakręci
jak pozytywka, więc zaczniesz trząść się i krzyczeć,
ale spod skorupy nie dojdzie do mnie żaden dźwięk.
22
odsłonięte kostki marzną jak w szklance
wypełnionej sztormem, światłem reflektora
trzymanego w ustach. chowamy się na tyłach
wagonu, śmiejąc się z ojców, ich tłustych
dowcipów tnących akustykę na kawałki.
mam język w srebrze, więc zręcznie
obracasz kilka słów między palcami,
abyśmy się zrozumieli. gdy wrócimy
puszczę zapętlony deszcz, spróbujemy nasycić
zimę w pokoju obok, by nie trzeba było zeskrobywać
jej paznokciami. tęskniłem za twoją dłonią na kolanie,
nawet czułem ten ciężar, ale gdy zamykałem oczy
widziałem tylko cerkiew: mieliła nas złotymi zębami,
próbowała przetrawić w żołądku pełnym krzyży
i ołowianych misiów.
cascade street
ogniskuję twój gest do szkatułki modląc się,
by nie spłonął. czasem podpatruję: zagarniasz
włosy za ucho, wilgotne ciepło barw, niebo
badane koniuszkiem języka. światło obraca się
między palcami i melodią: wprawia w ruch
krew, a szminka zastyga na białej topoli. zanurzam
dłoń w ziarnach kawy szukając poskręcanych ulic,
mostu, gdzie zabłysną lakierki stepujące w rytmie
poznańskich tramwajów.
połóżmy się pośród traw, zedrzyjmy wiersz
z języka, a gdy zacznie pulsować
powyjemy rymem w stronę koron.
Miłosz Fleszar – (ur. 2002) – miłośnik literatury, pisze wiersze i studiuje psychologię. Finalista połowu poetyckiego w 2021 i 2022.
Natalia Reszka – (ur. 1989) – studiowała Edukację Artystyczną w Toruniu. Od 10 lat pracuje w domu kultury z dala od wielkomiejskości (za to w pobliżu jezior). Aktualnie wróciła do tego co lubiła i chciała robić jako nastolatka… rysuje. prostanataliareszka