Michał Krawczyk – pięć wierszy

Ilustrował: Jacek Vasina

 

Czeremcha

Turkusowe recepturki, aureolki, kaftaniki. Czy

będzie coś jeszcze. Dziękuję, wszystko. Całkiem

wszystko, co strawiłem podczas ostatnich audycji,

odbiło mi się i wróciło do ciebie, Nick.

 

Imasz to? Praktykujesz pamiętne klastery?

Kataloguj i rewiduj cały ten oschły stan faktyczny:

czerep, erem, mchy; naręcza i narzuty. I znowu:

gałązki, cerkiewki, sakiewki.

 

Koluszki

Ognie świętego Elma. Błędne ogniki. Trafne

duszki. Puk, puk, czy mogę cię obuć, misiu?

Bynajmniej. Wszystkie koluszki już opędzlowane.

Misia a, misia be, e en 50 i 7.

 

Widmo czerwonych końcówek. Tyle mi zostało

na oku; na sieci. Nie czułem, że jesteś aż taka

trakcyjna; że masz sporą moc znamionową ale

także drgania skrętne. A jednak.

 

Jednak kolejny obrót: ignis fatuus; wody, które

już odeszły; głowy pourywane przez orkan i jebs:

znowu gleba! Czy nadążasz, duszku, choć troszkę?

Cantus novus. Nóżki, strużki, wydmuszki.

 

Rzepin

Albo rybka albo pipka. Fotografia pokazuje otwór

gębowy (to jest przyssawkę) zbrojnika czarnopasego

z widocznymi tarczkami umożliwiającymi zeskrobywanie

glonów. Paskudne ale pierwotne.

 

Podziwiam fizjologiczną szczerość środowiska pracy

szambonurków. Żadnej demagogii, żadnych demonów

zwodzicieli. Czysta naoczność udziela się poznaniu.

Czepia się jak rzep psiego ogona.

 

Węgliniec

Wiązki, wiązki do gromu! Hej, pstryczek elektryczek.

Wyświetli, nie odpisze. Chcemy rozrządu ładunków,

łącznicy żywiołów Chcemy wygasić bęben komory.

Każda kropla drąży, każdy los wygrywa.

 

Liche sprawki, pamiętne płyty, ostre strzały mocarza

i żar węgli płonących. Marnotraw się i przetaczaj

składy. A na nich liście, instalacje, ziarna kawy.

Magma łechce ciekawość świata.

 

Czytaliśmy między innymi o mlecznym rytmie snu

i erupcji powrotów do jawy Wiązki, chodźcie do

gromu. Zapalicie jupiter. Wywołacie meniski. Zdawka

dostanie wylot. My zaś zapuścimy się w bór jak w Ur.

 

Krzyż

Od kozłów oporowych, poprzez posterunki odgałęźne

aż po chłonne węzły, które prostymi żyłami wiążą

koniec z końcem. Stąd też wszystkie elektrony mogą

jeździć planem. Zerwij owoc, żeby rozpoznać ten stan.

 

Metr tiulu, kobiałka malin i kopa lat. Wybacz naukawy

ton, ale tak mi to wjeżdża w perony. Wybacz prztyczki

w nos i utarczki. Lecisz sobie ze mną w kryształowe

kulki, olcho. Tak oto owocują dojrzałe aporie.

 

Nie skrzyżujesz dwóch prostych na znak emanacji.

Kosmos nie wyjdzie z chaosu, wydmy z rozedmy, ani

mole z duru brzusznego. Pozostaną białe kwadraty,

które diablo mi się podobają. Pozostanie bliż.

 

Michał Krawczyk – urodzony w 1990 roku. Poeta, eseista, filozof. Publikował m.in. w Twórczości, Odrze, Akcencie, Kontencie, Sumie i Obszarach Przepisanych. Finalista 14. edycji Połowu organizowanego przez Biuro Literackie. Laureat konkursu “Autroportret jesienny” w Krotoszynie, zdobywca drugiej nagrody w konkursie “Środek wyrazu” w Warszawie. Biegacz, meloman, chórzysta, pielgrzym. Wielbiciel kolei, sztuk wizualnych i Estonii. Mieszka w Jeleniej Górze.

Jacek Vasina (ur. 1998) – absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, student drugiego roku School of Form w Poznaniu. Zajmuje się ilustracją, malarstwem i projektowaniem. Instagram: @jacekvasina