
Michał Kaczmarek – pięć wierszy
Kawalerka
stoją na ławie
cztery piwa w puszce
by zmienić zapach skórka jabłka w tytoniu
czas nie ma ochoty płynąć by mieć czyste sumienie
przesuwa wskazówki
nie zdarzy się nic
nie zastukają kolędnicy
pod sufitem gniazda
uwite z dymu papierosowego
w nich niejasne wspomnienia
oznaką nadziei
telewizor od pana Kazimierza
używany ale w dobrym stanie
pytań niewiele
tylko odpowiedzi
gdyby nie wódka mogło być inaczej
gdyby nie telefon próba samobójcza byłaby udana
cisza
nazwana programem w radiowej Dwójce
kolejną książką Dostojewskiego
spokój
którego niektórzy się boją
inni
spłycają w nim oddech
coraz bardziej
bardziej
aż znika
Labirynt
przypadek dowiódł swojego istnienia
w niewiele znaczącej miejscowości
kierowca nie ustąpił pierwszeństwa
poszkodowany otarł się bokiem
nie powodując poważniejszych zagrożeń
nie było zaplanowane
pojawienie się dwóch punktów ruchomych
lecz
ciągnęły w swoją stronę
jak po linii która wśród możliwości
prowadzi do wyjścia z labiryntu
co na to kamień
istnienie wynikło z pierwiastków
obróconych w procesy chemiczne
życie osób niezaangażowanych
zaowocowało obecnością w ogrodzie
ogród nic nie mający wspólnego z drogą
zapewnia
mam prawo wniknąć w zdarzenie
jak oddech na chwilę przed wypadkiem
który łączy się w obłok z tlenem
Spostrzeżenia chwilę po
czas był łaskawy
pojawiliśmy się na miejscu
kilkanaście minut po zdarzeniu
przypadek nie chciał angażować w sytuację
nikogo więcej niż tego wymaga
tabliczka mnożenia do dwudziestu włącznie
z odległości kilkunastu metrów
strażacy wyglądali niewyraźnie
bezkrwawy i śmieszny władca
zarządca drogi
udzielił pouczenia
bez możliwości by zmusić nas do zmiany planów
co udowodniliśmy omijając zablokowany przejazd
arytmetyka nie mogła nic wskórać
nie poczuliśmy się winni
odpowiedzialni za nadmiar korzystnych okoliczności
uszliśmy z życiem
jak ślepe zwierzęta
dotknięci przez rzeczownik
ale rzeczownik abstrakcyjny
Wgląd
w 1998 roku czekasz na autobus miejski
który ma cię zawieźć na lekcję języka angielskiego
w 2012 roku wsiadasz
do busa komunikacji międzymiastowej
którym jedziesz uczyć gimnazjalistów
punkt A był początkiem
gdy dostałeś złą ocenę ze zwrotów przydatnych w hotelu
B przytrafił się teraz
gdy odliczasz pieniądze na bilet
pomimo nieszczęśliwej miłości do pani Pisarskiej
i problemów ze zrozumieniem geometrii
linia została poprowadzona bez trudności
nie nadciągnęły huragany
nie rozstąpiła się podłoga
lęk w pustym mieszkaniu który odczuwasz
jest ledwo zauważalną skazą na prostej kresce
powodów do zmartwień nie ma
zły duch nie czyha za plecami
nie warto wierzyć w nagłe kataklizmy
dobrze dobrze rozumiem
otwarte okno na wysokim piętrze
piłka na drodze
samolot z defektem silnika
lecz jeszcze tu jesteś
co do przyszłości wiadomo niewiele
transport powrotny jest za dwie godziny
kierowca wyspany więc dobrze wróży
na nic twoje uniesione dłonie
wygrażające nie wiadomo komu
spójrz
pies położył się pod sklepem z farbami
i obserwuje
Kot
czai się na urwisku biurka
przegryza gardło nieruchomej nogawki
chodzi do wodopoju w kuchni
wygrzewa się pod elektrycznym słońcem
ucieka do pokoju przed nieznanym plemieniem
świątecznych gości czy listonoszy
czeka za krzakiem firanki
wychodzi na równinę dywanu
tuli się do nóg swojego pana
który osiadł w dziwnym świecie
miłości nie nagiej lecz surowej
prawdy z przymrużonymi oczami
zasypiają przy sobie
kuchenka udaje skałę
drżenie głosowej strony udaje słowo
Michał Kaczmarek – (ur. 1986 r. ) dotychczas publikował w “Gazecie Kulturalnej”, “Helikopterze” oraz na stronach pisarze.pl i wydawnictwoj.pl
Olga Wiktoria Wybodowska (redakcja)