Mateusz Prometeusz – cztery wiersze
Ewaluacja I
Znowu zostawię otwartą przestrzeń, tylko już bardziej świadomie
mniej na opak
niektóre widoki mnie uwznioślają, inne wywołują obrzydzenie
nie ma w tym nic nadzwyczajnego
Dlatego splunę do doniczki, rzucę parę kurew na odchodne
gdyby podłogi miały układ nerwowy
tęskniłyby za ciężarem moich stóp
Ewaluacja II
Dziękuję wszystkim, całuję
policzki, ręce i chuj wie co jeszcze
Ta impreza nie jest dla mnie
nie rozumiem waszej mowy, to zupełnie inna gramatyka
rzucam jeszcze spojrzeniem na zgromadzonych
i już wiem, że to była dobra decyzja
Poszukam szczęścia w innym klubie, innej remizie, na innym spektaklu
To ewenement
więcej tu chujów niż głów
cóż za niebywała sytuacja
Ewaluacja III
Zawsze uważałem siebie za najlepszego
można mówić, że to gówno jest trywialne
że ambicje przychodzą z czasem
jesteśmy tylko pyłkiem w kosmosie et cetera et cetera
wysrywy beznamiętnego bełkotu Ginsberga, Bukowskiego, Wittgensteina, Hegla i innych petów
oto do czego doprowadziła rewolucja (!)
Jest to jak łyk wody ze słoika, do którego kiepowali ludzie
po szampańskiej zabawie i upojnej nocy
Ulice wewnątrz mieszkań
Długo szukaliśmy wodopoju
byliśmy sarnami, łasicami, koźlętami
wszystkimi naraz i każdym z osobna
Autochtonowie mówią, że w tym lesie kamienie czują zapachy
spoglądając w taflę jeziora
wyobrażaliśmy sobie jak to jest być kamieniem
Woń zimnej i mokrej gleby długo nie pozwalała nam zasnąć.
Mateusz Prometeusz – jest pustelnikiem literackim. Zamieszkuje teksty i rzadko wychodzi na zewnątrz marginesu. Praktykuje literaturę od dawna, ale dotąd nie podejmował się publikacji. Poprzez aktywność literacką oraz czytelniczą pragnie zrozumieć, jak recepcja tekstu angażuje ludzki umysł i modyfikuje perspektywę patrzenia na świat.
Ilustrację wykonał:
Jakub Grzybowski (ur. 1995 w Warszawie) – rysuje proste obrazki na skomplikowane tematy.