Marcin Jurzysta – cztery wiersze

Ilustrowała: Anna Grochowiak

Marcin Jurzysta – cztery wiersze

Wyciekanie nad morze wywracanie się

na mniej zużytą stronę koronę miał ojciec

znalazłem ją i pogrzebałem w jednym ze snów

 

nadmiar słów zabierze odpływ i ciśnie w usta

falochronów ten szum jak puste radiowe pasma

 

nie szukam dziś hasła do poczekalni gdzie trzyma się

pióra parasole piżamy psychozy jak piłki z guzami

 

pan z wami przelicza potknięcia zaklęcia

inwokacje wysyłane pod podejrzane adresy

 

zaduchem twoim będziemy dziergać płuca

prąd zakłóca tętno fali ściera pianę z pyska

 

powódź jest już bliska wystarczy opłacić rachunki

odkręcić kurki i główki plastikowych żołnierzy

 

nie wierzysz ale wymieniasz uszczelki jak grzechy

szukasz jednej pewnej informacji jak złej nowiny

 

drżyj psie drżyj uderzasz mnie znowu potem wyjesz

i znowu uderzasz ten sam ostry ból w ciemności

 

upiększ swoją twarz świeżą krwią i chodź za mną

tam gdzie można się naprawdę zabawić

 

Akrostych o którym trochę wiem

patrzy jakby tępy smyczek kroił dźwięk

na plastry które grzęzną w uszach i lustrach

mnie nie ma w tych odbiciach choć staram się

moja kolej by przypodobać się światłu by wykupić

twarz jak pokaz rozsypanych tłustych slajdów

odbita piłka szuka bramki jak pies pańskiej łaski

w każdym zleceniu jest garść pogardy przypatruj się

chmurze która nosi burzę jak płód pług orający kości

mgły wcale nie opadają podnoszą się wyciągają dni

 

Bohater zawsze daje radę uciec supłając prześcieradła w linę

linia oddziela ekran od oka zaczyna się epoka tęsknoty

banknoty jak demony dopadają nas przed witrynami

 

chodzimy stadami jak żywe trupy strupy zdrapujemy sprawnie

wciąż rodzą się nowe mimo naszych starań i sakramentów

 

zobacz jak brzydko się składa że przyszło nam ślizgać się

po opadającym świcie czy widzicie te puste tętnice

 

nieliczne palce szukające biletów lub żyletek puls karetek

iluminacje na trakcjach aluminium wożone dziecięcą gondolą

 

pierdolą że trzeba schować się i zatrzymać za własnymi zębami

można jednak przeć do przodu jak próchnica omijająca wiertła

 

światła nie połkną każdego miejsca i znajdziemy nocne oazy

bez skazy jest tylko ten który cały jest błędem lub plamą

 

za tą bramą nie obiecam ci niczego co by nie było już tobą

żadną ozdobą nie będę kusił bo nie jestem domokrążcą

 

przecież wszystko sprowadza się do braku bo nigdzie nie ma

wystarczająco długich pocałunków i szarych sznurowadeł

 

Mięso i mydło

przejdziemy przez ten zator jak nitrogliceryna

tramwaj przechodzi przez masło potem nóż

przecina skrzyżowanie i otwierają się rany

o rany rany jestem niepokonany rano miraż

zostaje w pościeli ścieli się opowieść

 

śliska będzie ta spowiedź jak poręcz i wina

wygina się droga jak smutna tancerka

codzienna żonglerka odbiera oddech

wdech i wydech plus i minus cios i blok

skok przez przystanki podstawiane jak brzytwy

 

podciąć język i sprawdzić czy odrośnie jak chwast

blask bije z odciętych przekleństw i żarówek

rachunek zapisany na murach jak plama

 

brama jest zamknięta wychodzi się tylko szparami

parami idą robotnicy posłuchać obietnic

mięso i mydło dla narodu mięso i mydło dla narodu

 

Marcin Jurzysta (ur. 1983 w Elblągu) – poeta, literaturoznawca, krytyk literacki. Publikował w wielu ogólnopolskich czasopismach literackich, jego utwory tłumaczono między innymi na: niemiecki, czeski, turecki, litewski i angielski. Wydał tomy wierszy: ciuciubabka (Biblioteka Arterii, Łódź 2011) – nominowany do nagrody debiutanckiej książki roku w konkursie Złoty Środek Poezji w Kutnie, Abrakadabra (Biblioteka Arterii, Łódź 2014) i Chatamorgana (Biblioteka Arterii, Łódź 2018). Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w Toruniu.

Ilustrację wykonała:

Anna Grochowiak (ur. 1993) – studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracę magisterską zamierza napisać o poezji. Miłośniczka wszystkich zwierząt. Interesuje się przede wszystkim kinem; rysowanie i (szczególnie) malowanie to zaniedbane hobby, do którego bardzo chce wrócić.