
Maciej Skomorowski – cztery wiersze
Odpowiadając z wolnej ręki
Gałązki żywopłotu dotykają
ciemności, deszcz pada
z całą delikatnością, dosłownie
na wszystko, spowolniony ruch nie jest
zagadką, zupełnie nie wiem kto
opisze mój czas, kto pozwoli sobie
na tak wielką niecierpliwość.
Kolejne generacje liści
z łatwością zdobywają się na przesadę,
muzyka nie nazbyt dookreśla miejsce.
Mogę powiedzieć, że jestem tu sam,
mając za plecami niezdobyty świat,
trzy czwarte w szklance i resztkę soboty
do przesypania przez palce.
To unik i nietykalność, brak
wytłumaczenia. Nie trzeba się tłumaczyć.
Wycieczka przy oknie
Czekając na kogoś, nawet gdy ten ktoś
nadchodzi – czekając na kogoś innego.
Okno oczekuje od ulicy portretu,
ale ulica nigdy nie jest gotowa.
Ulica nieprzerwanie rysuje się od nowa.
Nie stygnie jak farba, odkształca się ruchem.
Zmierzając do spotkania, na kursie wprost w
twarz, przemieszczam się za okno jak ulica.
Szkice i rysy ulicy na oknie dotyczą
drugiej strony oczekiwania, które nadeszło.
Wszystkie ślady prowadzą do kogoś innego
i urywają się – czekając od nowa.
Bazar na Banacha
Podczas wypadu po książkę o psychologii kobiety –
do tej samej cwanej staruszki, która wczoraj zechciała
kupić trochę mojej metafizyki –
pomyślałem, a było to na bazarze mijanym zazwyczaj
gdy jadę do Aśki, że wszyscy ci ludzie kłótniami zabijający czas
w oczekiwaniu na zysk ze sprzedaży kilku szmat
(Azjaci dominujący w branży odzieżowej,
mimo tandetnego towaru, noszą się raczej dobrze), ci wszyscy ludzie
z życiem wyspecjalizowanym w dobijaniu targu
i zachwalaniu swojego urokliwego chłamu – każdy z osobna
ze swoją historią wypełniającą zauważalny
migawkowy gest czy słowo –
mógłby stać się tematem nieskończonych dociekań,
czegoś większego niż zwykła wycena
podyktowana atmosferą miejsca i grzeczną nieuwagą
w stosunku do ich życia, jakiekolwiek jest.
I jak wiele wysiłku wymaga, aby o nim zapomnieć
do momentu, gdy ktoś policzy sobie za mało.
Literatura faktu
Dzienniki niedokładne jak niedokładne dni. Dat brakuje
jak czasu, sił jak pieniędzy, oczy niewyraźne
to przeszłość bez odwołania do niej, ona sama
nie jest jak figiel pamięci. Literatura faktu
została wymyślona w dokumentalnym błysku
archiwisty, stał w ostatnim szeregu zdolnych chwycić
broń, a wzgórze i okulary przypatrywały się
historii tych wszystkich rzezi, licząc na stanowisko
po powrocie. Nie, dni nie można zapisać, nie, dzienniki
nie mogą istnieć dokładnie, tak, karteczki, żółte
karteczki z listą zakupów i rzeczy do zrobienia
od zawsze i na wieki przewyższać będą z siłą
niepokonanego zmęczenia ciała ciebie, mnie, nasze
próbowania się w gramatyce opowiadać będą jakie są i
że są, mówienie o tym w muzyce tak samo niedosłyszalne.
Maciej Skomorowski – filozof i poeta. Po raz drugi na łamach Tlenu Literackiego. Na życie zarabia jako copywriter. Rocznik 1980. Wolny. Mieszka w Warszawie.
Dominika Bałdyga (21 lat) – studentka Communication Design w poznańskiej School of Form. W wolnych chwilach uczęszcza na wykłady z bałkanistyki, jak również na różne sposoby poszerza swoją wiedzę o świecie podwodnym. Potrafi stworzyć coś z niczego. Robi biżuterię. Z pasją i radością realizuje wszystkie projekty na uczelni: od aplikacji mobilnych, przez plakaty i publikacje, po karty do gry. Gdy maluje akwarelami, znika dla niej cała otaczająca ją rzeczywistość. Spokojnie usiedzieć może tylko wtedy, gdy czyta książkę. Instagram: @tusi_petki