Krzysztof Muszyński – cztery wiersze
29 dzień wrześniowy
kryzys i szczyt klimatyczny
kryzys i szczyt wartości
kryzys i szczyt ekonomiczny
kryzys i szczyt tożsamości
szczyt G8 (+R)
szczyt G8 (bez R)
kryzys szczytów i szczyt kryzysów
wielki kryzys i wielki szczyt
kryzys w zatoce świń
kryzys zatok szczyty świństw
normalnie będzie
wydarzy się życia cud
żeby było normalnie było normalnie
i dlatego latami jest jesień i klony
i mini zimy
ściągnięte razem z chmurą
zer jedynek i substancji smolistych
Widok na Parco Europa
Na różowym flamingu z Instagrama w końcu nie dopłynął.
Kosztował go roczną pensję, jego i całej wioski.
Obietnice są zawsze takie same: gra w trzy karty
gra w trzy kubki, czy przeprawa po złote runo.
Wiadomo, że to ustawka.
Ale ktoś podał mu rękę – w rękawiczce.
Coś ten ktoś powiedział spod chirurgicznej maski.
Tak wylądował pod wejściem do parku w Turynie
I ja przechodziłem tamtędy wieczorem.
Przyjechałem kilka tygodni temu, gubię się.
Wybiegli wszyscy z parku w moją stronę.
I ten gość szarpnął mnie za ramię
„La polizia! La polizia!” – i ten argument zrozumiałem.
Więc uciekaliśmy. Niedaleko stąd Nietzsche
zwariował widząc chuderlawą szkapę
którą woźnica okładał. Moc truchleje tak.
Płacząc tulił ją. I nic więcej już nie napisał.
Niedaleko stąd Pavese strzelił sobie w łeb.
Wcześniej wydzwonił do wszystkich kobiet w notesie.
Wykpiły go, poszedł do redakcji
wybrał swoje zdjęcie profilowe i poszedł do hotelu.
Tam strzelił sobie w łeb. Niedaleko stąd Primo Levi
niby spadł ze schodów, przez swój wiek.
67 lat tutaj. Na pewno przez swój wiek.
A my biegliśmy, aż do ronda na skrzyżowaniu
corso Stati Uniti i corso Unione Sovietca
i wkoło jakiegoś niemego pomnika.
W cichobiegach z Chin nie obudziliśmy go.
Za Biegunów (Flights) dostajemy Nobla.
I lecimy gdzieś, przetłumaczeni
w szare turyńskie niebo
a turyńska polis jak zawsze – odjechała
trafiamy do domów na półkach w księgarni.
W starej bajce
w nowej – w formacie .odt
(przyjmują tylko .doc)
Trap o jesieni
Liście, lecą, z drzew, leżą
tele, fonem, nocą, w twarz
tyk tyk tyk tytytytytyk
Dataizm
znaleźliśmy się w jakiejś sytuacji
i w jakiejś sytuacji się zgubiliśmy
dzieje rzeczy wiele się w Państwie
jestem pewny proszę Państwa
tak mocno jak niepewny
o pracę po doktoracie gdzieś
mieszkania i za co utrzymania nas
i trzymam barierki na balkonie
przyjaciele z Włoch grają i śpiewają
i wiosną widzę wiosnę i ciche ulice
na gałęziach melodie gwiżdżą
czarne kosy
czarne kosy czarne kosy czarne kosy
i wagon za wagonem
opustoszałych tramwajów
przesłałaś mi zdjęcie deszczu w Porto
miałem tam bilet na o jeden dzień za burtą
miałem też na kilka dni przed
ale wymieniałem żeby wyć wiersze
do bębnów w knajpie płynnie
teraz pytam w guglach:
lot do domu jak wyjechać z kraju
z kraju z kraju z kraju
psy nie przenoszą
jedyne wychodzą
i słyszą niepokój węszą mi myśli
że śluby w maju musimy przenieść
do innego dnia naszego powszedniego
ale i tak Jezus przyjdzie pierwszy
potwierdził
więc nie zabraknie wina
inni przyjdą ze spirytusem na dłoni
może w sierpień się przeniesiemy
listopad odpada
suknia co-nie-mogę-jej-zobaczyć-przed
czeka
jak na jesień to
jest lekka
lekka lekka lekka
Krzysztof Muszyński – ur. 1989 w Bytomiu. Na jego pierwsze urodziny zdjęto cenzurę prewencyjną – od tej pory mógł wypowiadać się już swobodniej. Doktor nauk humanistycznych. Pisze rzeczy, tworzy bity i dźwięki elektroniczne. Debiutował wierszem w antologii „Biji Rojava” (red. A. Adamowicz, P. Sikora, J. Pszoniak, Bytom/Wrocław/Poznań 2019). Mieszka w Porto.
Tomasz Grabowicz (ur. 1992) – uczeń Szkół Artystycznych ROE na kierunku grafika komputerowa, absolwent studiów filozoficznych. Wyraża się poprzez projektowanie mody miejskiej. Fan street artu oraz hip-hopu. Instagram: @zakazciszy.