Katarzyna Zwolska-Płusa – pięć wierszy

Ilustrował: Jacek Vasina

Katarzyna Zwolska-Płusa – pięć wierszy

jaskółcze ziele

zapytała: jak wyleczyć się z tych narodzin?

żyjąc czy umierając?

powiedział jej: uzdrowienia przychodzą

jedno po drugim – truskawki, czereśnie, jabłka.

ona mówi: dojrzałość nie jest możliwa.

te drzewa, podparte tyczkami,

skarłowaciały owoc żywota.

on mówi: strzeż się kobiet w ciąży

i dumnych ojców. ich dobroć jest jak

jaskółcze ziele. zauważ, od narodzin do śmierci

rozciągają się pola interpretacji.

mówimy sobie: jedno,

czynimy sobie drugie.

 

***

istnieją takie spotkania na płaszczyźnie miasta,

gdzie pokrywa asfaltu i chodnika łopocze jak

skrzydełka. czekała przy fast foodzie, mówiła:

jestem tu for you, możesz mnie zjeść, wylizać kostki.

 

to przemoc – powiedział – nic na to nie poradzę,

trzęsą mi się nogi, miasto faluje, kiedy ciebie widzę.

uderzasz we mnie, przychodzę ci oddać wszystkie

te wiersze i świństwa.

 

istnieją takie spotkania na płaszczyźnie miasta i ludzie,

którzy nie widzą 3d. wypłakują oczy, ronią dzieci.

ona mówi – spływaj już, spadaj. mamy nierówno

na powierzchni, tu nic się nie utrzyma jak kwiaty i kioski.

odchodząc, nie zataczaj kręgów.

 

adam

potrzebuję bliskościpowiedziała. a wtedy ziemia

rozstąpiła się jak brzuch po laparotomii. i rzekł pan:

 

tworzysz mi się w wyobraźni a to trochę obrzydliwe.

po porodzie stałaś się krajobrazem, którego nie chciałbym

eksplorować. taka wyeksploatowana przez trójkę małych

ludzi, homunkulusy różowe jak kule z piosenki beaty kozidrak.

jest mi niedobrze. jest mi niedobrze z tobą od kiedy zebrałem ziarno.

 

połóg

synowi

na początku ból przechodził przeze mnie

jak śrut nocnej ciszy, jak google żart.

nie o mnie, to o głos się rozchodzi, maleńki.

(głos, który śpiewa: od usteczek do sutka

droga krótka. złap mnie, jeśli potrafisz.)

 

ból toczy się jak szklana kulka od gardła

do odbytu. jestem monadą, maleńki. nie mogę

się wypróżnić. nie mogę się otworzyć.

 

jestem kłębuszkiem, mamusiu. nie mogę się

rozsupłać, muślinowy, wciąż przezroczysty.

 

śnię, że prababki podają mi ciebie do piersi.

sama nie potrafię. ale one mówią:  jesteś jak

my. i jeszcze: to właśnie jest życie.

 

zawsze płaczę przy lambadzie

 

ten, który doprowadził mnie niegdyś do płaczu, sam odszedł, płacząc

kaoma – lambada

 

jak nazywa się ten instrument, który robi smutek?

wygląda jak maszynka do mięsa albo makaronu.

dzieli na części to, czym się żywią (tak, daję im to

w częściach – jest więc część zmysłowa, zawodowa,

macierzyńska, artystyczna).

 

gdy kobieta jest pokawałkowana, to płacze,

rusza biodrami jakby chciała odejść, ale tak

naprawdę pływa (freud pisał, że syreni ogon

to tęsknota za fallusem).

 

skąd mógł wiedzieć, że jak lambada będzie hitem,

na osiedlu domków przy plaży mężczyzna zrani

dziewczynkę i uczyni z niej syrenkę śliską jak narząd.

a teraz zapamiętaj: raz, dwa trzy, ruch bioder.

 

i płyń.

 

Katarzyna Zwolska-Płusa (ur. 1986) – zajmuje się poezją i prozą. Pracuje naukowo i dydaktycznie na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Jana Długosza w Częstochowie oraz jako nauczycielka i tutorka w Zespole Szkół ALA. W 2017 roku wydała swój debiutancki tom wierszy Cud i Anomalia, nagrodzony w konkursie im. Jarosława Zielińskiego na najlepszą książkę poetycką roku. Lubi podróże pociągiem razem ze swoją córką.

Ilustrację wykonał:

Jacek Vasina (ur. 1998) – absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, student pierwszego roku School of Form w Poznaniu. Zajmuje się ilustracją, malarstwem i projektowaniem. Instagram: @jacekvasina