jak nie dać się złapać przez dziecko
– przypadek mojej żony
znowu wychodzi, bo jest utalentowana
w mowie, myśli i zaniedbaniu.
pomiędzy nią a dziećmi pęknięcie,
nacięcie, narodziny pierwszeństwa.
wyszarpywanie boli – mówi moja żona –
synkowie są bladzi jak udo po
wewnętrznej stronie. córeczki są
różowe jak po-ranki.
mówi – przestańcie.
gdy mama rodziła łożysko,
niemal uciekłam z fotela porodowego.
lekarz złapał mnie za nogę
w ostatniej chwili.
odkąd mamy dzieci jestem jeszcze bardziej
konkretny, a moja żona jeszcze mniej
potok na nizinie to struga – powiedziała moja żona.
i dalej: struga brzegi. są naostrzone sierpniem
i przybite błotem do lasu.
tamta kobieta podsłuchuje nas – ciągnie moja żona –
śledzi ich kroki. mizerna, cicha, z kamienną twarzą
jakby chciała je zabrać, gdy tylko język zaplącze mi się
w kolejną frazę. ta kobieta jest niebezpieczna. może zrobić
wypadek, odwodnić, wysuszyć, przeszyć bólem nasze dzieci!
jestem pewna, bo mama zawsze mówiła, że braciszka zabrała bozia.
od tamtej pory mam niechęć do bozi.
wiem tylko – mówię – że jak przyjdzie i wyciągnie ręce
po nasze dzieci, powiem tak: nie.
moja żona studiuje autyzm i dobrze sobie radzi, ja gorzej
wszyscy jesteśmy w spektrum – powiedziała żona po pierwszym zjeździe.
psychiatra potwierdził, że ja, że żona najprawdopodobniej,
ale sam nie wiem. podobno zawodzi mnie
centralna koherencja.
nie bardzo to widzę. widzę, że bardzo nie lubię zmian:
naszych przeprowadzek
swoich diagnoz
jej ciąż.
moja żona studiuje autyzm
i dzieli się ze mną nowinkami
profesorowi Spendelowi
podobno żył facet, który stworzył
opis faz rozwoju dziecka, gdzie skalą
poprawnego funkcjonowania jest
68 etapów manipulowania grzechotką.
ten facet był chemikiem, ale potem
mu się znudziło – mówi moja żona –
jak odszedł z uczelni zajął się
kwestią projektowania rozwoju
rosłych amerykańskich chłopców
i kibicujących im dziewcząt.
rosły amerykański chłopiec miał
grać w football, a dziewczę machać
pomponami. potem zrobił o tym
badania potwierdzające rzekomo,
że biały z czarnym to nie.
chyba mu się nudziło – potwierdzam
i patrzę na naszego syna,
który jeszcze nie manipuluje.
moja żona ornitolog przy krzewie tarniny
mamie i tacie, ale przede wszystkim mamie
na nasz płot wciąż przylatują wróble.
to dziwne – mówi – dawno ich
nie widziałam.
one mają pałac w gałązkach tarniny – mówi –
w tym pałacu duży salon, otwarta kuchnia,
dwie łazienki.
o czym ty mówisz? o naszym wymarzonym
domu? nie stać nas – mówię.
ale wróble – mówi – mają.
mają pałac w gałązkach tarniny, duży salon,
otwartą kuchnię, dwie łazienki.
gniazdko i pisklęta.
pisklęta pachną miodem i korą.
o czym ty mówisz? o naszym dziecku,
które już wyfrunęło? – pytam.
mówi się uleciało. znaczy, jedno wyfrunęło,
drugie uleciało – mówi i pluje pestkami,
których nie należy spożywać.
Katarzyna Zwolska-Płusa – żona, mama, nauczycielka szkolna i akademicka, tutorka, autorka dwóch tomów poezji – Cud i Anomalia oraz vesica piscis. W 2019 otrzymała Nagrodę Światowych Dni Poezji UNOESCO.
Patrycja Lewandowska – choć ścieżka zawodowa ułożyła się inaczej, twórcze ciągoty miała od dziecka. Nie tak dawno odkryła w sobie na nowo pasję do robienia kolaży. Inspiracje czerpie skąd się da, między innymi ze swoich egzotycznych podróży. W wolnym czasie pogłębia wiedzę z psychologii. Przez 2 lata prowadziła bloga o wystroju wnętrz. Uwielbia stare przedmioty i second handy. Instagram: @intocollage”