
Jarek Westermark – pięć wierszy
ballada o fajnym księdzu
był sobie pewien fajny ksiądz
ksiądz był naprawdę fajny
pytali go: co mamy pić?
mówił: co chcecie albo nic
co mamy żreć? mówił: co bądź
to był naprawdę fajny ksiądz
na swej gitarze lubił grać
czasem przeklinał „kurka mać”
nie zgwałcił nas ni jeden raz
nie to mu było w głowie
po prostu: super fajny ksiądz
po ludzku spoko człowiek
halo halo
sex-telefon nie umarł z końcem tysiąclecia.
dziewczyny mają teraz po pięćdziesiąt lat
dorosły w słuchawce
klienci nie dzwonią, bo nikt nie pamięta
starych dobrych numerów prócz telegazety
głosy zastygły jak miejskie legendy
uwolnij je, wypowiedz imiona trzy razy
przed lustrem
ciuciubabka
mówiliśmy: zabijcie nas, myśląc: nie zabijajcie
prosiliśmy: okradnijcie, kurczowo ściskając co nasze
walczyliśmy już o miejsce, o honor, o wszystko
nadstawiliśmy co drugie lico, licząc przewiny
winowajców wieszaliśmy, mówiąc: pomagamy
pomagaliśmy, mówiąc: takich to na odstrzał
budowaliśmy domy i gryźliśmy gruzy
siedzieliśmy pod krzyżem, a na rozstaniu dróg
puszczaliśmy fajerwerki dla świętego spokoju
teraz nie mamy już zdania
próżno nas szukać pomiędzy wierszami
jesteśmy w kropce.
masochizm masy
cały dzień grzecznie na pastwisku żarłem gruz
dla ciebie, pastw się teraz, gól na gałę pod włos
rżnij mi oporne włosy warkotem ostrza
złożysz na nich gromowładny łeb oblubienico
złożyłem nadzieje na naszą wspólną przyszłość
wybierz mi jajka ze spodni, tłucz o kant patelni
skub mnie z piórek, pakuj drób do dzioba,
skorupki nasiąkły drobiem
przerobiłem dla ciebie trawę w mleko
ściskaj mi galaretę aż popłynie tłuszcz z cukrem
pocieknie co miałem najlepszego, umiłowana
zjadłszy moje cielęta dój mnie do dna DNA
lebensraum
preantropocentryczna preapokalipsa
nieumarli nie kroczą znów po ziemi
bo nie zdążyli umrzeć nie żyjąc, a beton na budynki
nie obrócił się jeszcze z prochu w betoniarce
książki skrzypią w zalążkach nasion
węgiel wzrasta jak suflet
brakuje pojęć na plecenie siatki
łapanie sylab w związki rządu i celu
więc przenikają swobodne skojarzenia
bez lęku, nie znają człowieka
wszystkie martwe zwierzęta
mieszczą się jeszcze na ścianach jaskini
a zagrożony jest tylko nasz gatunek
lekko na duszy – jesteśmy nieodpowiedzialni
bardzo dużo stworzenia między stworzeniami
łupany kamień można cisnąć w eter
i nie trafić nikogo prawie na sto procent
a spotkawszy przypadkiem zbieracza-myśliwego
snuć niewinne plany miast na tysiąc osób
i utwardzanych ulic. Przeczucie winy
dochodzi pod węglem
Jarek Westermark (ur. 1985) – debiutował w 2016 roku zbiorem „Opowiadania, które napisałem” (Nisza). Tłumaczy powieści, pisze opowiadania, wiersze i piosenki. Publikował m.in. w „Piśmie”, „Znaku”, „Przekroju”, „Elewatorze” i „Wizjach”. Lubi grać na harmonijce i malować figurki. W 2021 roku nakładem wydawnictwa Nisza ukazał się jego drugi zbiór – „10 opowiadań na krzyż”.
Anna Grochowiak (ur. 1993) – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim, adiunkt w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Interesuje się filmem i poezją.