Logo Tlenu Literackiego

Występujący

w stanie wolnym

w powietrzu

Ilustracja do tekstu
Ilustracja: Jakub Grzybowski

Grzegorz Malecha – cztery wiersze

/span>

urwany film

*

mrówki łażą po całym ciele

jakby miały zbiorową świadomość

samobójcy

rozbiegły się po kuchni

też pająki w ciężkich butach

z krzyżami na plecach

**

słychać

równy

oddech

ściennego

zegara

***

tej nocy czas jest wielkim inkwizytorem

bernardem gui a nawet papieżycą joanną

podświadomie poszukuje związków pełni

z diabłem

z każdą minioną godziną

rozgniecioną mrówką

uduszonym pająkiem

wybija sobie wiarę

w ludzi

tych wewnątrz i tych na orbicie księżyca

****

na zewnątrz kwaśny deszcz

rozpuszcza gwoździe męki pańskiej

(nacieka na nerki okresowo jak ból z krzyża)

spłukuje plamy z bielizny i biedronek

by nagle

wraz ze świtem porazić w oczy

anioła i diabła z ramienia

droga mleczna

patrzę w niebo

a może to ta za płotem

początek ma odległy

końca nie widać

spiralne omija plantacje kiełkujących słońc

i rzekę do której

wpadają gwiazdy z makowych główek

jest przy tym mały plusk

rzadziej wielki wybuch

a jeśli już

to

tylko odległe echo odbija się od drzew

wiem o tym

co dzień chodzę tędy po chleb

mowa niewerbalna

*

kobieta na rogu ulicy stoi i milczy

wylewa się z niej rzeka

przypomina sobie w myślach ile razy miasto w nią wrastało

korzeniami pod stanik między chodnikowe płyty

pamięta jesienne wydarzenia

po których pojawiło się pierwsze krwawienie

korona cierniowa królowej balu

milczy a miasto wrzeszczy jej do ucha

pęcznieje rodzi między starymi ścianami nowe obyczaje

zawalone budynki odwraca plecami do historii

zaułki puszcza w niepamięć jak wspomnienie

gdzie mieszkała babka

gdzie gosposia

**

boom

drapacze chmur windują indeksy te lecą na łeb na szyję

tracą na wadze i uwadze aż po krach

może kobietę po prostu prześladuje pech

jak wielki cień na osiedlu gdzie od wczoraj trwa prohibicja

bo przecież po godzinach jest zwykłą gospodynią domową

w weekendy dorabia sobie u państwa

całkiem prywatnie układa niezłe wiersze

a miasto jest tylko wymysłem

dwugłosem napisanym na konkurs poezji miłosnej

raport z końca lata

*

gdzie

gdziekolwiek

gdzieniegdzie

sezon jeszcze w pełni skupienia

przed koszeniem pobocza na uboczu

oblicz pole kwadratu do kwadratu do cholery

z tym wszystkim

zaraz jesień wióry lecą liście opadają

jak płynny karmel polska złota miodem płynąca

palce lizać

słońce zachodzi – (czerwony karzeł) – słońce wschodzi

wszystko się zmienia

prąd stały – prąd zmienny naprzemienny

(nie baw się tym świat(ł)em)

**

(cholera zapomniałem jak ona ma na imię)

nie podpowiada

nie odpowiada

nie dopowiada

nie tłumaczy

coraz dłuższe przerwy coraz dłuższe cienie do powiek

migotanie przedsionków migotanie liści wiatr we włosach

problem z doborem szminki

problem ze zmianą czasu

problem z adaptacją mieszkania

trudne warunki najmu

więcej miejsca na interpretacje

mniej na interpelacje

***

dochodzi północ północny wschód

wieje

trzy po trzeciej

trzy czte ry

księżyc zagląda do studni

podobno istnieje taka bez dna

jak miłość

i są na to dowody

bardziej niż

cielesne

 

Grzegorz Malecha (ur. 1979) – wolna dusza z województwa zachodniopomorskiego, rodem z dolnośląskiego. Mieszkaniec klasycznego popegeeru w gminie Białogard, miłośnik przyrody i miejsc opuszczonych. Publikował między innymi w: „Przekroju”, „Helikopterze”, „Interze”, „Wobec”, w Antologii Poeci Polscy 2017 i pisarze.pl. Swoich sił w poezji próbuje od kilku lat, nadal jednak chętniej czyta innych.

Jakub Grzybowski  (ur. 1995 w Warszawie) – rysuje proste obrazki na skomplikowane tematy.