Ewelina Figarska – trzy wiersze

Ilustrowała: Ola Lewandowska-Ferenc

Ewelina Figarska – trzy wiersze

Dziura w palcu, od tego wszystkiego

Nad głową lata mi ptak i głupio drze się
chciałam być biedna a dali mi ciastko
tak się o sobie samym mówi zawsze
Smacznego – ten ptak się drze
Nie lubię mówić dziękuję, bo wtedy mam zapchane usta, żeby odpowiedzieć
Nie mów mi
Że bolało
Daj pocałuję mów do mnie
dziecko które okrzyczał ptak
osrał
A sokole oko tak bolało że wydłubało się same siebie
Niby proste
Mów do mnie czulej
Najlepiej jak nie potrafisz kiedy szepczesz
niby szepczesz ale za głośno i tak wszyscy słyszą
Dlatego krzycz
ale nigdy nie biegaj z ciastkiem w ustach bo ci zjedzą
kruki wrony rozdziobią – jak się nie da przy zamkniętym
pudelku hermetycznym drap, drap, ile można
składać skarpetę żeby potem
ją zakładać i prasować
żeby się potem ubrać w nią żeby nie zgłupieć
się nie da nie zakładać można nie prasować jedynie
się spocić w rękach ją spocić
Tylko łatwiej proś mnie
Łapciuch, chciwus
Ciastko

zmarły stół

 zmarł mi
co za feler westchnął seler – podobno nie ma drugiego takiego.
W śnie chłopak powiedział do mnie – nie ma żadnego innego go.
Byłam przerażona, a wiec wszystko albo nic? Podobno nie ma.
A gdyby tak rozmnażać rzeczywistość, mieć trzy takie same psy
Ciągnął za rękę, ciągnął za klamki
Tak miał, że ciągnął
Inni znowu nie zmywają po sobie talerzy
A jeszcze inni myją się raz dziennie, inny dwa razy
Przewróciłam na drugą stronę stół
Stół z powyłamywanymi nogami
Chce się mówić, mówić ten zwrot teraz
język zaczepi się o zęby, skucha
Jeszcze raz, stół na odwrót
cały zmarły stół
Pochowane przed dziećmi ostre przedmioty
Beznóg po czterech nogach
Nie cierpię wyciągać obcych przedmiotów z szafki
Nie moich, nie moich
Poklejone łyżki, od czego
Od ludzi? Czy ludzi jest dużo,
Czy komuś zupy?

Chciałam być wydojoną krową

Znowu inaczej wyglądasz
czułam się może goła, a może bez trzymanki wole
przecież nie chcę
wcale nie chciałam jeść śniadania, jeść z ręki
wolę ścinać włosy brzytwą, albo nogi
wygolić sobie pachy
ścierki, muchy w garczku
trzymam
wyjmuje, wole moknąć, bez parasolki
nikt nie kazał mi śpiewać a ja wyłam,
tak płakałam, chciałam mieć i brać,
sprzedawać na targu marchewki, chyba swoje
i tego się bałam najbardziej
chciałam być przecież piękna, dlaczego się bałam
bo chciałam być krową, bo chciałam być piękna i wydojona
i było mi wstyd
tak, bo nie będę matką, chyba nie będę matką
pytała i co jeśli zostanie złą matką, mówiłam, może tak być
Może tak właśnie być
Krzyczała, że nie chce, mowie jej dobrze jak chcesz, nie wiedziałam,
że lepiej kłamać

 


Ewelina Figarska – (ur. 1995) Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, oraz studentka Athens School of Fine Arts w Grecji. Artystka interdyscyplinarna. Od 2019 roku współtworzy galerię-kolektyw Garaż, nastawioną na działania lokalne i oddolne. Obecnie doktorantka w Instytucie Sztuki UR, gdzie promotorką pracy i badań jest Jadwiga Sawicka. Zajmuje się obiektem, tekstem, obrazem. Publikowała teksty w  Malkontentach, Łałoku, Nowych Szeptach. Ostatnia wystawa w galerii bwa drewniania “Nigdy cię tu nie było. Jem budyń”.

Ola Lewandowska-Ferenc (redakcja)