Sebastian Brejnak – trzy wiersze

Ilustrowała: Justyna Dziadak

Zaraz wracam

Nie łudzić się że jest się kimś mniej więcej

że ma się do powiedzenia coś ponad stan

Nie rozdeptywać ślimaków po deszczu i dżdżownic co niektórych

Nie wymuszać pierwszeństwa oklasków

Nie domagać się wołań o bis

Nie udawać pokory i nie mlaskać do mikrofonu

Schodzić ze sceny przekonanym i nie umieć wygrywać

Nie robić się na inteligenta

Nie pozować na dekadenta

Nie używać synonimów przygodnych rymów

Nie sikać do stawu nie silić się na oryginalność

Nauczyć się mówić NIE z czasownikami

wmawiać sobie że wszystko będzie

dobrze?

(wszystko czyli dobre i niedobre)

byłoby dobrze wymówić ale brzmi banalnie i źle leży w ustach

staje w gardle grzęźnie w przełyku zaburza trawienie (mogę tak długo)

 

Może być tylko gorzej mi

niedobrze

 

Daj mi spokój przynieś go w zębach połóż na wycieraczce

tylko nie wycieraj butów ze ślimaków i co niektórych dżdżownic

Tyś który nas wywiódł w pole z ziemi spulchnionej własnymi odchodami

(niektórzy lubią taką poezję)

Nie zdradzaj się za wcześnie

Opanuj odruch wymiotny

Nie bój się co niektórych żab po deszczu

 

Oddaj mi spokój

Później zwrócę

 

Widzenie

I

Wchodzi. Siada. Rozpuszcza włosy. Wyjmuje stówę. Stula dziób.

 

Widać trzeba było dużo spokoju żeby się człowiek mógł

wreszcie napchać

Nie chce mi się już liczyć i nie zależy mi na tym

Nie obchodzi mnie to a tym bardziej nie interesuje

kto z kim i za ile dobro czyni złorzeczy

Dobrostan rzeczy jest policzalny

dobry człowiek dobrzy ciapaci bóg zapłaci

 

Traci go. Karci go. Szpara rozmównicy nie przepuszcza wi-fi. Nie ma fal.

Wraca połączenie stacjonarne. Mysz wypluwa tofu.

Tfu.

 

II

Wara od naszych rzeczy ich błogiego uśpienia stabilnego stanu

umiarkowanego wzwodu

 

Tłusta pluskwa przeciska się przez cieśninę przewodu. Binarne kłody pokonuje w lodzie.

Wywód trwa.

 

Nie ma lodu Cieśnina Beringa nie ma lodu

trojany sprzed epoki lodowcowej i bratobójcze rośliny

czekają na eksplozję metanu

miśki surfują po kodosferze klekoczą boćki w afrykańskiej potrawce

 

III

Wartownik waruje. Warczy na psa.

 

Wara od grawitacji kurzu tej dobrotliwej śnieżnej brody

którą wabi się głupie dzieci a potem robi co należy

Nie trzeba było sprzątać po popowym królu

w naszych cerkwiach nie ma miejsca na samotnicze interwencje sprośnych sprzątaczek

sprzączek łechtaczek bolączek miesiączek Insta-nazi-matek

incepcje ipsacji 

Tu się nie chodzi bez przewodnika

który to wszystko dogłębnie tłumaczy

 

Koniec widzenia. Chowa stówę. Strażnik naciska guzik. Zapina guzik. Odpuszcza.

 

IV

Dom, który buduje brat Jacek, ocieka utajnionym lodem.

 

V

Po piąte: wspomagać w razie potrzeby i bez potrzeby (co nagle, to po diable).

 

Reszta w poście na tablicy wypisałem ci piątki nieparzyste

na inne masz dyspensę

ale nie zakładaj ciasnych spodni

nie dziwacz mięso jest potrzebne bez mięsa nie ma życia

Tak nam dupomóż

#bug

 

Dzikie raje

W dzikim raju od rana do wieczora

króluje dziczyzna

Jajecznica na słoninie z odyńca

pasztet na jegoż podgardlu igliwiem pachnącym

Locha pieczona na ruszcie sokiem z młodej sarny podlewana

i kiełbasa z niejże podwędzana dzikim aromatem

A na deser ozór w poziomkowej galarecie na jelenim szpiku

 

Język to dzikie mięso

trzeba je skrapiać octem

 

Nigdy nie zabraknie niebiańskich stworzeń

Do nieba w gębie pchają się same

warchlaki w pasiakach szukające przygód

Przetłuste bażanty towarzyszą im w tej drodze do pieca

i zajęce arcyusze hycają ochoczo w świetlistych aureolkach wprost

do ognistego światełka

 

Do nieba każdy chciałby się dostać z urzędu

ale nie jest łatwo nie wystarczy byle akt zgonu

Na przepustkę zasługują wybrańcy

Trzeba bezbłędnie deklamować przepisy

mieć wyniki sprzedaży poświadczone z ambony

 

Jeśli chcesz być żywicielem ostatecznym

nie wystrzegaj się pokrętnych włosieni

trzymaj z laseczkami wąglika

pal węglem walcz z pro-stytucją

bij na alarm pilnuj własnej krwi

nie poddawaj się tyranii milczenia

ani przez minutę nie myśl o sobie jako kimś innym

 

Obcych trzeba regularnie dostarczać

do raju albo piekła

za sezon albo dwa skończy się seria

zdziczeją wszyscy

Ale ich sen o bokobrodym mesjaszu się nie spełni

To my mamy wąsatego Boga po swojej stronie

i nie będziemy się nim dzielić

z weganami

 

Język to dziki mięsień

żeby mówić trzeba być umięśnionym

 

Sebastian Brejnak (ur. 1994 w Ostrowi Mazowieckiej) – doktorant na Wydziale Polonistyki UJ, wokalista, autor muzyki i tekstów (Bluebird, Apple Fields), chórzysta i solista (KChA, Camerata Jagellonica). Laureat Połowu (tomik Kodeina w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2016, Biuro Literackie), wyróżniony w OKP im. Jacka Bierezina (2017) oraz Konkursie Prac Magisterskich im. Jana Józefa Lipskiego (2019). Publikował między innymi w: „Kontencie”, „Stonerze Polskim” (utwory poetyckie) oraz w „Ruchu Literackim”, „Kontekstach Kultury” (artykuły naukowe). Autor książki NIEPOKÓJ. Nowoczesność w świetle anachronicznych konfiguracji doświadczenia nieswojości (WUJ, 2019).

Justyna Dziadak (ur. 1983 w Giżycku) – absolwentka studiów I stopnia na kierunku pedagogika ze specjalnością animator i menadżer kultury oraz studiów II stopnia na kierunku pedagogika ze specjalnością plastyka (Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach). W technice kolażu tworzy od 2009 roku.