Zaraz wracam
Nie łudzić się że jest się kimś mniej więcej
że ma się do powiedzenia coś ponad stan
Nie rozdeptywać ślimaków po deszczu i dżdżownic co niektórych
Nie wymuszać pierwszeństwa oklasków
Nie domagać się wołań o bis
Nie udawać pokory i nie mlaskać do mikrofonu
Schodzić ze sceny przekonanym i nie umieć wygrywać
Nie robić się na inteligenta
Nie pozować na dekadenta
Nie używać synonimów przygodnych rymów
Nie sikać do stawu nie silić się na oryginalność
Nauczyć się mówić NIE z czasownikami
wmawiać sobie że wszystko będzie
dobrze?
(wszystko czyli dobre i niedobre)
byłoby dobrze wymówić ale brzmi banalnie i źle leży w ustach
staje w gardle grzęźnie w przełyku zaburza trawienie (mogę tak długo)
Może być tylko gorzej mi
niedobrze
Daj mi spokój przynieś go w zębach połóż na wycieraczce
tylko nie wycieraj butów ze ślimaków i co niektórych dżdżownic
Tyś który nas wywiódł w pole z ziemi spulchnionej własnymi odchodami
(niektórzy lubią taką poezję)
Nie zdradzaj się za wcześnie
Opanuj odruch wymiotny
Nie bój się co niektórych żab po deszczu
Oddaj mi spokój
Później zwrócę
Widzenie
I
Wchodzi. Siada. Rozpuszcza włosy. Wyjmuje stówę. Stula dziób.
Widać trzeba było dużo spokoju żeby się człowiek mógł
wreszcie napchać
Nie chce mi się już liczyć i nie zależy mi na tym
Nie obchodzi mnie to a tym bardziej nie interesuje
kto z kim i za ile dobro czyni złorzeczy
Dobrostan rzeczy jest policzalny
dobry człowiek dobrzy ciapaci bóg zapłaci
Traci go. Karci go. Szpara rozmównicy nie przepuszcza wi-fi. Nie ma fal.
Wraca połączenie stacjonarne. Mysz wypluwa tofu.
Tfu.
II
Wara od naszych rzeczy ich błogiego uśpienia stabilnego stanu
umiarkowanego wzwodu
Tłusta pluskwa przeciska się przez cieśninę przewodu. Binarne kłody pokonuje w lodzie.
Wywód trwa.
Nie ma lodu Cieśnina Beringa nie ma lodu
trojany sprzed epoki lodowcowej i bratobójcze rośliny
czekają na eksplozję metanu
miśki surfują po kodosferze klekoczą boćki w afrykańskiej potrawce
III
Wartownik waruje. Warczy na psa.
Wara od grawitacji kurzu tej dobrotliwej śnieżnej brody
którą wabi się głupie dzieci a potem robi co należy
Nie trzeba było sprzątać po popowym królu
w naszych cerkwiach nie ma miejsca na samotnicze interwencje sprośnych sprzątaczek
sprzączek łechtaczek bolączek miesiączek Insta-nazi-matek
incepcje ipsacji
Tu się nie chodzi bez przewodnika
który to wszystko dogłębnie tłumaczy
Koniec widzenia. Chowa stówę. Strażnik naciska guzik. Zapina guzik. Odpuszcza.
IV
Dom, który buduje brat Jacek, ocieka utajnionym lodem.
V
Po piąte: wspomagać w razie potrzeby i bez potrzeby (co nagle, to po diable).
Reszta w poście na tablicy wypisałem ci piątki nieparzyste
na inne masz dyspensę
ale nie zakładaj ciasnych spodni
nie dziwacz mięso jest potrzebne bez mięsa nie ma życia
Tak nam dupomóż
#bug
Dzikie raje
W dzikim raju od rana do wieczora
króluje dziczyzna
Jajecznica na słoninie z odyńca
pasztet na jegoż podgardlu igliwiem pachnącym
Locha pieczona na ruszcie sokiem z młodej sarny podlewana
i kiełbasa z niejże podwędzana dzikim aromatem
A na deser ozór w poziomkowej galarecie na jelenim szpiku
Język to dzikie mięso
trzeba je skrapiać octem
Nigdy nie zabraknie niebiańskich stworzeń
Do nieba w gębie pchają się same
warchlaki w pasiakach szukające przygód
Przetłuste bażanty towarzyszą im w tej drodze do pieca
i zajęce arcyusze hycają ochoczo w świetlistych aureolkach wprost
do ognistego światełka
Do nieba każdy chciałby się dostać z urzędu
ale nie jest łatwo nie wystarczy byle akt zgonu
Na przepustkę zasługują wybrańcy
Trzeba bezbłędnie deklamować przepisy
mieć wyniki sprzedaży poświadczone z ambony
Jeśli chcesz być żywicielem ostatecznym
nie wystrzegaj się pokrętnych włosieni
trzymaj z laseczkami wąglika
pal węglem walcz z pro-stytucją
bij na alarm pilnuj własnej krwi
nie poddawaj się tyranii milczenia
ani przez minutę nie myśl o sobie jako kimś innym
Obcych trzeba regularnie dostarczać
do raju albo piekła
za sezon albo dwa skończy się seria
zdziczeją wszyscy
Ale ich sen o bokobrodym mesjaszu się nie spełni
To my mamy wąsatego Boga po swojej stronie
i nie będziemy się nim dzielić
z weganami
Język to dziki mięsień
żeby mówić trzeba być umięśnionym
Sebastian Brejnak (ur. 1994 w Ostrowi Mazowieckiej) – doktorant na Wydziale Polonistyki UJ, wokalista, autor muzyki i tekstów (Bluebird, Apple Fields), chórzysta i solista (KChA, Camerata Jagellonica). Laureat Połowu (tomik Kodeina w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2016, Biuro Literackie), wyróżniony w OKP im. Jacka Bierezina (2017) oraz Konkursie Prac Magisterskich im. Jana Józefa Lipskiego (2019). Publikował między innymi w: „Kontencie”, „Stonerze Polskim” (utwory poetyckie) oraz w „Ruchu Literackim”, „Kontekstach Kultury” (artykuły naukowe). Autor książki NIEPOKÓJ. Nowoczesność w świetle anachronicznych konfiguracji doświadczenia nieswojości (WUJ, 2019).
Justyna Dziadak (ur. 1983 w Giżycku) – absolwentka studiów I stopnia na kierunku pedagogika ze specjalnością animator i menadżer kultury oraz studiów II stopnia na kierunku pedagogika ze specjalnością plastyka (Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach). W technice kolażu tworzy od 2009 roku.