Piotr Szczepański - pięć wierszy
dali wybawiciel ego
segreguję
pustkę
suchy kaszel w pudełku
z nadrukiem
Daliego
nie wiem
jak mam rozbudować
poza trzy gołe litery
zmęczony pochłanianiem
nie muszę pożerać
staczać się
po tłustym
do zatok
gdzie czekaliby młodociani
pływacy
by podać nieoczekiwanie dłoń
lekcje odwołano
wieczorem
kiedy na Południu
zaczynają się koncyliacje
przy stole
odwracam wzrok
gdy nie chcę widzieć
nie jadam ciebie
trzy litery mają
rozdęte brzuchy
bardzo sennie
przed
zalegnięciem
bardziej niż oczywiste
lotnik kryj się
według szczątkowych przewodników
taktycznych
lewa wolna
dla ściągającej kołdrę
całą dla siebie
pod prześcieradłem
przegląd wrogich
zastępów
mrówek na plecach
wzdłuż starej
drogi azteckiej
kręgosłupa
krzyżowy ogień
spojrzeń
i nie wiesz
gdzie zakopać
odstający płaszcz
spóźnionych lat
na dnie
snu
odpadają
wkłady twarde
ochronniki fasolek uszu
iskry wybrane na
flary
rozjaśniającej
głębie
odpływają
łódki
oczu
wywrócone do góry
dnem
skrzypce na deszczu
dyszysz
z nadmiaru
ciepłych nocy
taka już uroda
nieba
spadają gwiazdy
a potem ulewa
i zmókł chlebek gryczany
cały nie torturowany
kobiety albo ulęgałki
łamiące kolana
wiatrowi
nadlatuje gołąb pokoju
zabawimy się
usiądźże Johnny
świeży problem zawsze
z ciebie
zejdź ze swojego piętra
wejdź do kolejnych
odcinków
na żywo
samoloty
przytrzaskujące
skrzydła
rezygnują na zawsze
na amen
z trucia
Targowa
„chcę”
ledwo odstaje
od podłogi
potyka się
o wysokie
barykady z dziadkowego powstania
parapet pełni straż
przy przepitym
na wylot
oknie
targowiczanie
marzący
o obiecanym lądzie
niezgrany lud
inscenizuje wyścigi śliny
na szybce klozetu
nigdy w dół
zawsze antygrawitacyjnie
wyżej
twarze pasztetowe
wykrojone szkłem
setek
zarastają zaraz
meszkiem
z krost kaszanki
kleić mają babkę
aksamitnie
pomarańczowe
manga
nie pasują do
bożonarodzeniowych karpi
Szpaciren gejen
drogą
wyboistą
kamienie symulują ostrza
do surwiwalu
pokryta sierścią
odlepia
na stałe łapy
przygładza szpiczaste
uszy
wszystko łowi
mimochodem
przyzywa
swoje
dwusylabowe imię
moimi ustami
ciągnie w głąb
gdzie chojaki kłaniają się w pas
bałwanom z plastiku
lampy otwierają
żółtymi światłami
garaże
jakby to one podróżowały
i dopiero co
wróciły
po ekskomunice
zdjęć
nie z tego lata
spokój
marynarki handlowej
daleko od brzegów
każde na swojej
improwizowanej łajbie
wydmuchanej
Piotr Szczepański – ur. 23.10.1967 w Warszawie. Magister historii kultury, absolwent Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie. Publikował na portalach Fabrica Librorum oraz Portal Pisarski, w magazynie internetowym Helikopter, Poezja Dzisiaj, Magazynie Drobiazgi, Pro Libris, Obszary Przepisane i Akant. Dotychczas wydał dramat pt. Thora boga burzy i piorunów poszukiwanie szczęścia i zgubionego młota Mjollnira (wydawnictwo Studio Moema, Warszawa 2011) oraz tomik wierszy Owad z miasta mieszkaniec murów (wydawnictwo Oficynka, Gdańsk 2020).
Łukasz Pyrka – (ur. 20 czerwca 1977 r. w Radomiu) z wyboru rysownik i tekściarz z gitarą, z zawodu – tekściarz reklamowy i ilustrator, a z wykształcenia – pan od plastyki. Czy poeta?