Mateusz Szopka – cztery wiersze

Ilustrowała: Agnieszka Muszyńska

 Mateusz Szopka – cztery wiersze

Projekcje

Leżę głęboko ukryty w kanapie

przykryty cienkim kocem Ukrainian Airlines

Z papierosów palonych na balkonie w dzieciństwie

przerzuciłem się na palone w łóżku

pół na pół, bo jointy

i nokturny Chopina grane przez Polliniego

brzmią tak samo,

ale nikt nie gra jak on.

Pomarańczowo-złote refleksy z bloku naprzeciwko

uważnie mnie obserwują

kręcą głowami, myślą, że ja głupiutki,

bo widzą, że po myślach kołacze się ona

to chyba z przywiązania

jak do butelek w lodówce

pooglądam projekcje swojego życia,

leżąc i uśmiechając się

jak Noodles w palarni opium

 

Flaming

Pożegnałem wszystkich

spakowałem się w jedną walizkę

i czekałem na nią w barze Flaming

z dwoma biletami do Montevideo.

Zapaliłem na zewnątrz papierosa,

zaczął padać deszcz,

ale to nic, bo w głowie miałem kadr

z nią, gdy trzymała mnie w uścisku

zgrabnie jak długopis

i delikatnie zataczała kręgi

palcem wskazującym na moim policzku.

Śmiałem się zwycięsko w deszczu,

bo potrafiłem zostawić to wszystko –

śmierć, przygodny seks, kokainę,

alkohole, pieniądze, dziwki,

władzę…

Pamiętam, że trzasnął piorun

to chyba wtedy rozłupali mi głowę ołowiem

Jak to? Dlaczego? –

Krzyczały moje nieruchome, wyłupiaste

oczy

a krew spływała do rynsztoka

i słyszałem jej głos

Bugsy Siegel nie żyje. Flaming jest nasz.

 

Ostatnie tango

Pod Mostem Świętokrzyskim

wypatrywał pisku, spiętrzonego w uszach

jak loki włosów przechodniej kobiety.

Przecinał powietrze, by świst zagłuszył pisk

ona, by loki się rozplątały

niemożliwe.

Stała z zadartą nogą,

lubiła patrzeć,

coś zupełnie jak on

i zupełnie przypadkiem znaleźli się

w tym samym pokoju

Tylko bez imion. Tylko bez imion! – Nalegał

więc zdjęła futro i duży kapelusz,

sukienka spadła jakby nie było pod nią ciała.

A po wszystkim w snopach światła,

mlecznej poświacie,

jakby okna wysmarowali pastą do zębów,

tańczyli ostatnie tango w Warszawie.

 

Coney Island Baby

Wentylator przestał cykać

dość  długo już czekałem.

Nie ma mnie tam

jak Cate Blanchett.

Cel miał z czasem się zbliżać,

być prosty jak spacer w letnie popołudnie,

a rozmywa się i

każdy sen zamienia w koszmar,

każdą gwiazdę w białego karła,

każdy triumf w gorzkie później.

Ale jest jeszcze morze, woda

słońce w zenicie

kojący cień pod platanami.

Niech stopy poniosą mnie do przytułku

sanatorium w górach,

opuszczonego wesołego miasteczka,

bo przypomina mi się ten zapach.

 

Mateusz Szopka (ur. 1996) – absolwent studiów dziennikarskich Uniwersytetu Warszawskiego. Pochodzi z Elbląga, ale obecnie mieszka w Warszawie. Miłośnik literatury, filmu i boksu. Laureat konkursu literackiego Wyjustowani. Antologia młodych twórców (2018). Publikował w Wydawnictwie J.

Ilustrację wykonała:

Agnieszka Muszyńska (redakcja)