Komentarz Filipa Kaźmierczaka do powieści Ahlam Mosteghanemi
I pamięć stała się ciałem
Z każdą kolejną stroną miałem poczucie, że spędziłem tyle lat na nauce arabskiego po to tylko, żeby przeczytać powieść autorki z jakiegoś odległego zakątka mojego własnego kraju. Pamięć wyryta w ciele algierskiej pisarki Ahlam Mosteghanemi, książka tak wyraziście uwypuklająca kwestie ściśle algierskie, zyskuje na uniwersalności dość paradoksalnie – z każdym miejscowym detalem, który opisuje.
Bo jak można uniknąć porównań do polskich artystów na emigracji, kiedy śledzimy losy głównego bohatera – malarza, który stracił rękę w czasie algierskiej wojny niepodległościowej przeciw francuskiemu okupantowi i udał się na wygnanie do Paryża? Jak pominąć milczeniem polską emigrację londyńską i amerykańską (czy paryską po powstaniu listopadowym), przyglądając się rozpaczy byłego powstańca, który czuje się obrabowany ze swojej rewolucji? I tęsknota za mostami Konstantyny nabiera innych barw, kiedy postawi się ją obok wspomnień z pięknych Warszawy, Lwowa czy Wilna.
Nie da się jednak tej powieści sprowadzić do zorientalizowanej wersji Potopu, choć i tutaj historia miłosna gra pierwszoplanową rolę. Ahlam Mosteghanemi bardzo wymyślnie łączy wątki historyczne, narodowe, artystyczne i osobiste w opowieść, z którą identyfikować się mogą nie tylko Algierczycy, nie tylko Arabowie z innych krajów, ale także inni ludzie, którzy walczyli o swoją wolność od obcej władzy w ruchach dekolonizacyjnych. I mimo całego patosu i ubrązowiania, którym poddana jest w powieści walka przeciw kolonizatorom, nie ucieka autorka od przedstawienia gorzkiej prawdy niepodległości, budzącej dawne konflikty wewnętrzne ze snu i oddającej losy całej ludności w ręce polityków kierowanych najróżniejszymi interesami.
W żadnym razie nie oznacza to, że fabuła porusza się między wyidealizowanymi obrazami „dobrego” ludu i „złych” okupantów oraz rządzących. Taki naiwny, populistyczny nacjonalizm byłby anachronizmem w roku 1993, kiedy Pamięć wyryta w ciele została wydana i zafascynowała czytelniczki i czytelników w wielu krajach arabskich. Czyniąc z jednego człowieka oś całej fabuły, Mosteghanemi podjęła się zadania opisania nacisków, jakim poddana była jednostka w tamtym momencie historycznym. W jednostce tej – czy to w malarzu na dobrowolnym wygnaniu, czy to w córce zmarłego w czasie wojny powstańca, która musi się odpowiednio wydać, żeby nie splamić pamięci bohaterskiego ojca – odnalazły okruchy swojego życia rzesze czytelników na całym świecie.
Obie główne postaci są dość nietypowe, wyróżnione przez los, historię i pamięć kolektywną, wyniesione na piedestał. I wydaje się, że to właśnie los i historia uniemożliwiają im spełnienie osobistych marzeń, kiedy starszy o ponad dwadzieścia lat malarz zadurza się w córce swojego powstańczego dowódcy, którą opiekował się w pierwszych latach po jej narodzinach. Z drugiej strony to właśnie one – los i historia – pozwalają im spotkać się po latach w miejscu najmniej oczekiwanym: na wystawie w Paryżu. Ten niemożliwy związek wydaje się dla autorki jedynie pretekstem do rozmyślań – czasem poruszających i zastanawiających, innymi razami przesadnie poetyckich i uogólniających – na temat pamięci i naszych jednostkowych potrzeb.
Być może zniewalająca dominacja algierskiej wojny nad jednostką wydaje nam się dziwna w czasach, kiedy kraj ten jest praktycznie odizolowany od naszego horyzontu poznawczego. Nie wolno nam jednak zapominać, że walka Algierczyków o wolność poruszała swego czasu cały świat jako symbol dekolonizacji i końca dominacji francuskiej w Afryce. Algierscy powstańcy korzystali między bitwami z ochrony Tunezji i pomocy państw socjalistycznych, a tylko cztery lata po wojnie do kin wszedł film Bitwa o Algier z muzyką Ennio Morricone. Ta wspólna, włosko-algierska produkcja była przez pięć lat zakazana we Francji. Po dziś dzień kolonizacja Algierii i nieludzkie traktowanie ludności przez francuskie wojska są przedmiotem kontrowersji między naukowcami i politykami w obu krajach. Jeszcze dziś znajdą się naoczni świadkowie tych wydarzeń, a archiwa państwowe milczą aktami dobrze ukrywanych sekretów.
I jeśli ktoś wyczuwa tu narodowy kicz, warto zauważyć, że powieść cechują bardzo wyraźne wątki autobiograficzne. Ojciec autorki był znanym działaczem niepodległościowym, więźniem politycznym i politykiem w pierwszych latach niepodległości. Ahlam Mosteghanemi w wieku siedemnastu lat zasłynęła z własnej audycji radiowej. Należała do pierwszego pokolenia Algierczyków, które miało możliwość studiowania w swoim kraju po arabsku i publikowania w tym języku, w którym jej ojciec był analfabetą. Zadebiutowała w roku 1973 tomikiem poetyckim W porcie dni i publicznie podejmowała tematy kobiecości i cielesności. Kiedy jej algierska alma mater odmówiła przyjęcia jej na studia magisterskie z literatury ze względu na jej publiczne wystąpienia, Mosteghanemi udała się do Francji, gdzie zdobyła doktorat z socjologii na paryskiej Sorbonie. Pamięć, która na kartach powieści jest tylko mieszaniną czarnych znaków na papierze, staje się ciałem. Jednoręki malarz i córka męczennika za wolność stają się projekcją postaci samej autorki, ich oddzielone losem i historią życia – jej własnym życiem.
Nie dziwi zatem, że Pamięć wyryta w ciele zdobyła taką popularność wśród czytelników. Powieść ta utrwala bowiem pewien okres historii współczesnej, który dla wielu ludzi wyryty jest w ich własnym ciele – choćby w kolorze skóry i włosów – w ich własnym języku, w fizycznym, namacalnym kształcie domów, ulic i miast. Jej przekaz rezonuje w umysłach jednostek, którym nie wystarcza przynależność do wąsko rozumianej narodowości czy ruchu politycznego, które gorycz zawodu osłodzić chcą uniwersalizmem jeszcze pojemniejszym niż to, co tylko się zań podawało. Nie wolno bowiem milczeć o współczesnej walce Amazighów w Algierii, Maroku i innych krajach Afryki przeciw dominacji arabskiej. Ten fakt rani żywą tkankę powieści – w której o społecznościach niearabskich nie wspomina się nawet słowem – i jednocześnie uwypukla jej dojrzałość. Fabuła nie jest bowiem ekskluzywna, nie popiera konkretnego rodzaju wojowniczego nacjonalizmu, a raczej odkrywa stosunek jednostki do grupy i umiejscawia ją na mapie różnych grup, różnych form przynależności (do sztuki, miasta, historii, wspólnej pamięci) i różnych dróg rozwoju osobowości – od powstańca do malarza, od ojczyma do zakochanego.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno się oprzeć wrażeniu, że ciało autorki stało się materiałem, na którym inni ludzie wyryli swoją własną pamięć. Córka działacza niepodległościowego, jedna z pierwszych intelektualistek i intelektualistów algierskich piszących po arabsku, odrzucona przez konserwatywne elity własnego społeczeństwa, żyjąca na emigracji we Francji, otwarcie przeciwstawiająca się męskiej dominacji kobieta – miała wszelkie predyspozycje do stania się autorytetem dla wielu młodych Arabek i Arabów. Na polu literatury uhonorowano ją licznymi prestiżowymi nagrodami, a w 2006 roku magazyn „Forbes” uznał ją za najlepszą arabską pisarkę roku. Jej rolę jako wzorca dla innych udokumentował „Arabian Business”, uwzględniając ją w latach 2006–2008 na liście stu najważniejszych osobistości świata arabskiego.
Nie obyło się także bez kontrowersji, których dziś już 66-letnia autorka miała trochę na swoim koncie. Atakowana przez wielu jako zbyt konserwatywna i tradycyjna, pozostaje ona jednak jedną z najważniejszych postaci we współczesnej literaturze arabskiej.
I może w szczerości i autentyczności Mosteghanemi leży jej czar, który pozwala przymknąć oko na niektóre wzniosłe stwierdzenia. Czytając ją, czuję, że zupełnie się od siebie różniąc, należymy do tego samego kraju, do tej samej grupy. Do miejsca, które nie nazywa się ani Algieria, ani Polska, ani – nosząca dumnie swoje rzymskie imię i algierską tożsamość – Konstantyna, ani – wymieszany i nieokreślony w swojej turbulentnej historii – Szczecin. Czuję, że choć od pierwotnego wydania minęło już 26 lat, Pamięć wyryta w ciele nie jest wyłącznie dokumentem historycznym, ale powieścią, która należy do dziedzictwa światowego i wciąż skłania nas do zadawania sobie trudnych pytań na temat naszej tożsamości. Pytań, które nadal nie straciły na aktualności, chociaż tyle już odpowiedzi zwiędło i popadło w kicz, prostactwo, idealizm albo brutalne bandyctwo intelektualne.
NOTA O POWIEŚCI:
Powieść Pamięć wyryta w ciele (polski tytuł roboczy, ar. Dhakirat al-dżasad), wydana w 1993 roku, opowiada historię relacji między algierskim malarzem i – także pochodzącą z Algierii – studentką. Ich nieoczekiwane spotkanie po latach w paryskiej galerii (opisane w opublikowanym fragmencie) przywołuje dawne wspomnienia, które plączą się z teraźniejszością, tworząc złożoną mozaikę spraw rodzinnych, politycznych, artystycznych i emocjonalnych. To jedno z najważniejszych dzieł Ahlam Mosteghanemi. Jego kontynuacją są pisana z perspektywy bohaterki powieść Zamęt zmysłów (Fauda al-Hauass) oraz ostatnia część trylogii – W czarnym ci do twarzy (al-Asuad jaliqu bik).