Dima Łewycki – jeden dramat

 

Dima Łewycki – jeden dramat

 

Studnia

КОЛОДЕЦ

Autor zabrania wystawiania sztuki lub jakiegokolwiek innego jej wykorzystywania na terytorium Federacji Rosyjskiej. Wyjątek
stanowią te rosyjskie teatry i grupy artystyczne, które publicznie sprzeciwiają się polityce prezydenta Rosji Władimira Putina.

 

OSOBY
ŚLEDCZY (bez imienia)
ŚLEDCZY (bez imienia)
JAKUB ISAKOW
SAWWA ISAKOW – brat bliźniak Jakuba
ADA ISAKOWA – żona Sawwy
PARASKA (PARIJA) – koleżanka Diny
SAMARA – dziwka
CHAM – właściciel kopalni i klubu
DESANTOWIEC

 

Na scenę wjeżdża beznogi mężczyzna na wózku inwalidzkim, ma na sobie koszulkę i beret desantowców. Próbuje tańczyć sprawną częścią ciała, tańczy – Boże, on tańczy. Wydaje ochrypłe, świszczące dźwięki, jego usta się uśmiechają, Boże, jego usta się uśmiechają. To na pewno jest desantowiec.
Opadł z sił, próbuje coś powiedzieć, ale jego usta wydają tylko ryk i syczenie, nie wydobywa się z nich dźwięk, nie układa się w słowa, Desantowiec nie może mówić, Boże, on nie może mówić.
Całkiem zrezygnowany znika ze sceny, ale nie na zawsze.
Ostre światło jarzeniówek w piwnicy komisariatu milicji – w milicyjnej, cholera, piwnicy. Śledczy i Śledczy przesłuchują, cholera, Jakuba Isakowa.


ŚLEDCZY Imię i nazwisko?
JAKUB Jakub Isakow.
ŚLEDCZY Data urodzenia?
JAKUB Siedemnasty listopada tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty dziewiąty rok.
ŚLEDCZY Miejsce zameldowania?
JAKUB Wieś Razwiłka, ulica Budowniczych dwa.
ŚLEDCZY Po co przyjechał pan do Zarosławia?
JAKUB Przyjechałem na pogrzeb bratanicy.
ŚLEDCZY Czas przyjazdu?
JAKUB Porannym ekspresem w niedzielę dwudziestego trzeciego lipca.
ŚLEDCZY Kto może to potwierdzić?
JAKUB Mój brat i jego żona.
ŚLEDCZY Oni nie potwierdzają.
Jakub nie odpowiada, cholera.
ŚLEDCZY Musimy ustalić prawdę, rozumie pan?
ŚLEDCZY Co się stało z pańską bratanicą w piątek dwudziestego pierwszego lipca?
ŚLEDCZY Kto ją zabił?
ŚLEDCZY Kto ją zgwałcił?
ŚLEDCZY Kto ją wrzucił – już martwą – do studni?
ŚLEDCZY Trzynastoletnią dziewczynkę.
ŚLEDCZY Niewinną.
ŚLEDCZY Nieskalaną. Gdzie pan był dwudziestego pierwszego lipca?
JAKUB U siebie na wsi.
ŚLEDCZY Kto może to potwierdzić?
JAKUB Sąsiedzi. Już wam dawałem telefon.
ŚLEDCZY Nie możemy się do nich dodzwonić.
JAKUB To spróbujcie raz jeszcze!
ŚLEDCZY Tsss, spokojnie! Chcemy się tylko dowiedzieć, kto jest mordercą.
JAKUB No, oczy moje od pięciu lat nie widziały brata. Od dnia, kiedy porzuciłem rodzinne miasto po jednej takiej historii. Od kiedy pamiętam, mój brat zawsze miał wadę wymowy, był konfliktowy i głupi. Matka go nie kochała, kochała mnie. Ojciec cierpiał, na próżno próbując dostrzec w Sawwie swego syna. Sawwa zawsze był rodzinnym wyrodkiem, zawsze miał czerwoną ze złości gębę, zawsze chodził zarośnięty jak kozioł. Ale kiedy ojciec umierał, postanowił zapisać mieszkanie Sawwie, który wtedy miał już żonę i maleńką Dinę. To była demonstracja miłości, ale nie miłość. To była chęć dostrzeżenia w nim syna. Kiedy matka dowiedziała się o decyzji ojca, namówiła mnie, bym się wziął na sposób. Zrobiłem tak, że ojciec nieświadomie – a może i świadomie – zapisał spadek nie Sawwie, lecz mnie. Gdy pisał testament, stanąłem przed ojcem w ubraniu Sawwy, a prawie ślepy ojciec nie dostrzegł różnicy, albo udawał, że nie dostrzega. Notariusz już wcześniej był w zmowie z matką, więc w dokumentach od początku było moje imię i nazwisko – Jakub Isakow. Kiedy Sawwa się o tym dowiedział, ryczał jak ranne zwierzę, ronił łzy – matka i brat go oszukali, zostawili jego rodzinę bez dachu nad głową. Ponieważ mieszkanie i tak już prawnie należało do mnie, matka poradziła mi, bym wyjechał z miasta, dopóki Sawwa się z tym nie pogodzi. A musi się pogodzić – powiedziała matka.

Niedzielny dwudziestotrzeciolipcowy poranek i pianie koguta. Stary-stary dom ukryty w wąwozie na obrzeżach Zarosławia. Na podwórku Ada pierze dziecięce ubranka, rozwiesza je na sznurku.
W domu siedzi Jakub i ogląda wideo, na którym jest cała rodzina Sawwy i Jakuba – odpoczywają nad brzegiem rzeki. Zza kadru słychać głos Jakuba – komentuje to, co się dzieje, żartuje z malutką Diną, która śmiało zakopuje się w piasku, pyta wszystkich o różne bzdury. Ekran nagle gaśnie. Do pokoju wchodzi Sawwa. Twarz jego wykrzywiona jest w charakterystycznym dla pijaka grymasie.

SAWWA Światła nie ma – często nie ma.
JAKUB Cześć, Sawwa.
Sawwa podchodzi do Jakuba i bracia się obejmują.
SAWWA Cześć, Jakubie – bracie.
SAWWA Chcę spojrzeć – w twarz twoją spojrzeć.
JAKUB Sawwa, ja…
SAWWA …Spojrzeć w oczy twoje. Po co przyjechałeś?
JAKUB Przyjechałem na pogrzeb bratanicy.
Do pokoju wchodzi Ada.
SAWWA Ada, kochana, zobacz, kto do nas przyjechał!
ADA O, już wstałeś, kochany! A już chciałam cię budzić, kochany. Na kuchence wszystko znajdziesz, kochany.
Ada wychodzi z pokoju.
SAWWA Bracie, głodny jesteś, co? Daj, naleję ci zupy z soczewicy.
JAKUB Nie, dziękuję.
SAWWA Yhy. No, a może jesteś zmęczony po podróży? Pośpisz,
odpoczniesz – wygodnie, pokój się zwolnił.
JAKUB Nie chcę.
SAWWA Yhy, dobrze. A co chcesz, mój drogi bracie?


SAWWA Nazywam się Sawwa Isakow. Siedemnaście jedenaście siedemdziesiąt dziewięć – to urodzenia mego data. W dwa tysiące drugim ożeniłem się i w dwa tysiące drugim urodziła się córka Dina. W dwunastym roku – w dwa tysiące dwunastym roku pojawiły się takie okoliczności, które zmusiły całą rodzinę do wyjazdu do Zarosławia, skąd pochodzi moja żona. Pracuję w kopalni imienia trzeciego maja. W piątek dwudziestego pierwszego lipca znajdowałem się w ślepym szybie mojej kopalni, wydobywając paliwo naturalne zwane węglem. A potem przyszła trzecia zmiana i wieczorem nas wyciągnięto, a na powierzchni osobiście podszedł do mnie Cham i powiedział, że Dina została zabita i zgwałcona.
ADA Ada Isakowa. Siedemdziesiąty piąty rok urodzenia. Bezrobotna. W piątek dwudziestego pierwszego lipca przez cały dzień byłam w domu, zajęta różnymi pracami gospodarskimi. W nocy zadzwoniła nauczycielka.

Milicyjna piwnica, cholera.
ŚLEDCZY Jak się pan dowiedział, że zabito Dinę?
JAKUB Z wiadomości.
ŚLEDCZY Z jakiej stacji?
JAKUB Nie pamiętam.
ŚLEDCZY Domyślił się pan, że to właśnie pańską bratanicę zabito?
JAKUB Tak.
ŚLEDCZY W jaki sposób?
Jakub chce odpowiedzieć, ale odpowiedzi nie ma.
ŚLEDCZY Co to za wideo?
JAKUB To znaczy?
ŚLEDCZY Takie tam wideo z Diną.
ŚLEDCZY Które oglądał pan w domu Sawwy.
JAKUB To wideo nakręciłem wiele lat temu.
ŚLEDCZY Skąd je pan wziął?
JAKUB Znalazłem kasetę na półce, kiedy czekałem na Sawwę w jego domu.
ŚLEDCZY Jak często nagrywał pan Dinę na wideo?
JAKUB To był jedyny raz.
ADA Mam chore oczy, często ropieją mi powieki. Kiedy byłam dzieckiem, babcia mawiała: patrz w studnię, a oczy wyleczysz. Często patrzyłam w studnię, chciałam, by oczy moje były zdrowe, by wszystko widziały. No i wczoraj postanowiłam zajrzeć do tej studni. Boże, po co to zrobiłam! Boże, po co to zrobiłam…

Rozmowa braci pijących alkohol w południe przy studni.
JAKUB Tu?
SAWWA Yhy, tak. Wleźć do studni żaden z milicjantów nie chciał – wyjąć jej ciała, wodą zmoczonego. Ja mówię, ja mówię: „ja mogę”, ale nie pozwolili. Choć sami zaczęli losy ciągnąć, kto do studni wskoczy. Yhy, tak. Na jednego sierżanta los wypadł. Ściągnął majtki, to znaczy nie, yhy, zdjął spodnie i został w majtkach, samych tylko majtkach. Pewnie bał się mundur zmoczyć, yhy. I takiego gołego go do studni spuścili po linie na dno, na samo dno studni, samo ten tego. I zaczęli wyciągać chłopi z  gliniarzami: „Raz, dwa, trzy” – krzyczą. „Raz, dwa, trzy” – drą się, yhy. Wyciągają, znaczy, ją z samego dna, tamtego dna. Po co ja to oglądałem, po co ja to oglądałem.
JAKUB Ktoś ją tam wrzucił?
SAWWA Yhy, tak. A ty po coś się tu zjawił?
JAKUB Przyjechałem na pogrzeb, już ci mówiłem.
SAWWA Ja ci nic nie powiedziałem, yhy.
JAKUB Dowiedziałem się z wiadomości.
SAWWA (pokazuje ręką) Tam, o, w dole klub jest, gdzie co piątek odbywa się dyskoteka.
JAKUB I co?
SAWWA W piątek była w tym klubie.
Do studni, przy której rozmawiają dwaj bracia, podchodzi Cham.
CHAM Cześć!
SAWWA Dzień dobry, Konstantynie Mychajłowyczu.
CHAM Słyszałem o twojej córce. Zabili, znaczy?
SAWWA Yhy.
CHAM A kto zabił?
SAWWA Nie wiem.
Cham wcina się w południową rozmowę dwóch braci przy studni, zaczyna z nimi pić alkohol.
CHAM (do Jakuba) A ty to kto?
SAWWA To mój brat Jakub – przyjechał na pogrzeb bratanicy.
CHAM Czy to czasem nie ten brat, który razem z matką twoją oszukał ciebie? Czy to czasem nie ten brat, który udawał ciebie i oszukał ojca twego?! I zabrał ci mieszkanie, twoje mieszkanie! Tak, teraz dostrzegam wasze podobieństwo. Co ty tu robisz, troglodyto?
JAKUB Przyjechałem pożegnać się ze swoją bratanicą.
CHAM Czy ty wiesz, co ja bym zrobił, gdybym miał takiego brata? Ja bym go zjadł. Zjadł bym jego mięso, surowe mięso i krwią jego bym popił – bratnią krwią. (do Sawy) Jak ty możesz siedzieć razem z nim przy studni, gdzie zgwałcono twoją córkę?! Być może, Sawwa, z mordercą swojej córki siedzisz. Tobie wszystko jedno?! Odpowiadaj, sucze plemię! Boże i wszyscy, którzy w ciebie wierzą, dlaczego po ziemi chodzą tacy idioci? Dlaczego ja ich wszystkich muszę uczyć? Sawwa, gdyby nie twoja córka – martwa córka – wywaliłbym cię jak idiotę, jak tchórza niegodnego. To ty i żona twoja, cholera, córki swojej nie dopilnowaliście. To wasza wina, Sawwa! To wy jesteście winni!
JAKUB Oni nie są winni.
CHAM Co?
JAKUB Ani on, ani jego żona nie są winni. I nie ty go pouczać będziesz.
CHAM Każdemu się w głowie kręci, gdy zagląda do studni – każdemu.
Cham oddala się z miejsca, gdzie prowadzono południową rozmowę.
SAWWA To był Cham. Właściciel kopalni imienia trzeciego maja, gdzie pracuję, yhy, tak.
CHAM (bełkocze imię i datę) Konstantyn Mychajłowycz Skorykow, dziewiętnastego dwunastego sześćdziesiątego szóstego. Niedawno ktoś mnie zapytał, jak bym scharakteryzował Zarosław? I ja mu odpowiedziałem: ostatnio w miasteczku nie ma plotek – to jest miasto bez plotek. (śmieje się)

Wieczorna scenka przy studni, w której Jakub siedzi oparty na ziemi i słyszy cichy dźwięk łopaty, gdzieś w oddali wgryzającej się w grunt. Świeci księżyc. Do Jakuba podchodzi Samara.
SAMARA Chcę się wody napić. Nabierzesz mi?
JAKUB Nie możesz.
SAMARA Dlaczego?
JAKUB W tej studni znaleziono martwą dziewczynkę.
SAMARA No co ty? Pierwsze słyszę. (pauza) Mnie i tak chce się pić (podchodzi do Jakuba) Wiesz, ale ja się martwych dzieci już od dawna nie boję.
Jakub odsuwa się trochę od Samary.
JAKUB Wiesz coś o morderstwie tej dziewczynki?
SAMARA To, co wszyscy w mieście wiedzą, prócz przyjezdnych. Ty pewnie jesteś przyjezdny?
JAKUB Tak.
SAMARA Yhy… No nabierz mi wody ze studni, daj mi się napić, a powiem ci, co wiem.
Jakub nie odpowiada.
SAMARA Jak się nazywasz?
JAKUB Jakub… Jakub Isakow. Zabita dziewczynka była moją bratanicą.
SAMARA Zabita dziewczynka była twoją bratanicą. Niewiele musisz wiedzieć. To, co wiedzą wszyscy, prócz przyjezdnych.
JAKUB O czym wiedzą wszyscy?
Samara uważnie się mu przygląda. Potem odchodzi.
JAKUB Czekaj!
Jakub próbuje ją dogonić, ale Samara znika w mroku, w mroczku, gdzie nie dochodzi światło księżyca. Zamiast Samary Jakub spostrzega kopiącą ziemię Paraskę.
PARASKA Nazywa się Samara – stara prostytutka.
JAKUB Nie wydała mi się stara.
PARASKA To księżyc miesza w głowie.
JAKUB Co tu robisz?
PARASKA Dziś jest niedziela, dlatego kopię ziemię.
JAKUB Po co?
PARASKA Bo w niedzielę nie można kopać ziemi. (pauza) Mam na imię Paraska, ale mów mi Parija. Chcę wyjechać z tego miasta.
JAKUB Niech je szlag trafi?
PARASKA Coś w tym stylu. Dina była cudowną dziewczynką.
JAKUB Znałaś ją?
PARASKA Tak, ona mi nawet o panu opowiadała.
JAKUB Mów mi na ty, nie jestem w końcu taki stary.
PARASKA Dobrze. Przecież mówię, że w świetle księżyca wszyscy wyglądamy inaczej.
JAKUB Wiesz, co się stało z Diną?
PARASKA To, co ze wszystkimi.
JAKUB To znaczy?
PARASKA No, jakby to powiedzieć… W tej dziurze znają się tylko na dwóch rzeczach: jak sobie wzajemnie życie zatruć i jak się nawzajem do grobu wpędzić. (pauza) A propos, Samara pierwsza znalazła Dinę.
JAKUB Nie chciała o tym rozmawiać.
PARASKA Dlatego, że jesteś przyjezdny.
SAMARA Samara, dziś kończę czterdziestkę, jestem sierotą, zawsze mieszkałam w Zarosławiu, tylko w latach dziewięćdziesiątych trochę się poszwendałam, o tak to wygląda. Miałam pięciu facetów dobrych, ale życie mi się nie ułożyło, w żaden sposób, w ogóle. Ach, tak – zabita dziewczynka. No, wracałam z klubu, a ta studnia po drodze była. Zobaczyłam, że pokrywa jest otwarta, a obok walają się sandały i torebka. No, wezwałam milicję, czy co.
PARASKA Ja tutejsza, wiek nie ma znaczenia. Niedawno leżałam na polu i podziwiałam ptaki – jakie one są wolne! Latają sobie po niebie i latają, niczego nie dotykają – po prostu szybują. Oderwały się od ziemi i w niebo, oderwały się – i w niebo. A potem przypomniałam sobie, że zawsze byłam na ziemi – ziemia mnie trzyma, przytrzymuje. Potem zobaczyłam samolot. Tak w ogóle to nad naszą dziurą rzadko latają samoloty, a ten leciał – piękny, widziałam. I pomyślałam sobie: jak to fajnie jest wsiąść do samolotu i oderwać się od ziemi, chociażby na kilka godzin, wznieść się. Wydaje mi się, że samolot jest najlepszą rzeczą, którą wynalazł człowiek.

Scena stypy.
Jakub, Sawwa, Ada, Praska, Cham, Samara i Desantowiec siedzą przy wspólnym stole – wspominają Dinę.
CHAM Sawwa, ciągle mam twoją córkę przed oczami, rozumiesz? Nie mogę pogodzić się z myślą, że już jej z nami nie ma. Lubiłem ją, Sawwa, bardzo lubiłem, rozumiesz? (pauza) Zemsta nosi imię twojej córki, Sawwa. Gdybym się dowiedział, kto zgwałcił i zabił twoją jedyną córkę, obciąłbym chuja jemu, jego ojcu, dziadkowi, jego synom i wszystkim facetom w jego rodzinie, rozumiesz? Sprawiedliwość powraca rzekami krwi, Sawwa. Tylko zemsta przywróci ci imię, które utraciłeś. (pauza) Dlaczego wszyscy milczycie?
ADA Może przynieść sałatkę?
CHAM Przynieś.
Ada idzie do kuchni po talerzyk z sałatką. Przed powrotem do stołu, Ada zawzięcie pluje w talerzyk.
CHAM (do Jakuba) Nie podobasz mi się, już ci mówiłem?
JAKUB Tak.
CHAM Boże, dlaczego ty lubisz tych męczenników?! Tych pozornych bojowników o prawdę i dobro! Dlaczego są ci tacy mili?! Masz na imię, zdaje się, Jakub? No to powiedz mi, Jakubie, możemy oszukiwać, i prawdę ukrywać, i się wykręcać raz, drugi, tak? I jeszcze możemy mieszkanie bratu rodzonemu zabrać, tak? (Ada przynosi talerzyk z sałatką, Cham je) Jak ci się siedzi przy wspólnym stole z tymi, których pozbawiłeś domu, Jakubie?
SAMARA Kostia, po co teraz poruszasz takie poważne tematy?
CHAM O, na przykład Samara jest dużo lepsza od ciebie. Bo się nie zmienia – zawsze i wszędzie jest dziwką. No jest dziwką – i co z tego?!
PARASKA (do Chama) Dina pana nie lubiła.
CHAM Nieprawda.
PARASKA Mówiła, że się pan nad jej ojcem znęca, bije go. Nienawidziła pana.
CHAM To nieprawda.
PARASKA I jeszcze mówiła, że jest pan złodziejem i że całe miasto wie o tym.
SAWWA Yhy, Parija, powiedz mi, powiedz mi, po co ty teraz poruszasz ten temat?
PARASKA Żebyście nie milczeli.
CHAM (do Jakuba) Widzisz, broni cię, podobasz jej się. Ale co, jeśli jesteś mordercą?
JAKUB Nie, nie jestem mordercą.
CHAM A dowody?
JAKUB Jak mogłem ją zabić, skoro mnie tu nie było?
PARASKA No, ale teraz to kłamiesz!
CHAM Co? Ano, a no!
PARASKA (do Jakuba) Byłeś tu w piątek.
JAKUB Nie.
PARASKA Widziałam ciebie.
JAKUB Nie, przyjechałem w niedzielę.
PARASKA Byłeś ubrany w zieloną kurtkę z kapturem.
JAKUB Nie. Pewnie widziałaś mojego brata.
PARASKA Kaptur zakrywał część twarzy, ale widziałam ciebie.
JAKUB Nie!
PARASKA A jeszcze w rękach trzymałeś aparat.
CHAM Boże!
PARASKA I fotografowałeś Dinę. Widziałam – robiłeś zdjęcia Dinie.

Milicyjna piwnica, cholera.
ŚLEDCZY Ty zabiłeś dziewczynkę?
ŚLEDCZY Jakubie, to ty ją zgwałciłeś?
JAKUB Nie.
ŚLEDCZY Czy to możliwe, że imię twoje jest imieniem zabójcy?
ŚLEDCZY Jakub Isakow!
JAKUB Nie jestem zabójcą.
ŚLEDCZY Dodzwoniliśmy się do twoich sąsiadów.
ŚLEDCZY Ale nie do tych, z którymi jesteś w zmowie.
ŚLEDCZY Do innych sąsiadów. I oni powiedzieli, że wyjechałeś dziewiętnastego.
ŚLEDCZY Rozumiesz, Jakubie? W środę dziewiętnastego wyjechałeś.
ŚLEDCZY A w piątek dwudziestego zgwałciłeś Dinę.
JAKUB Nie.
ŚLEDCZY Jakubie, myśmy przejrzeli zdjęcia z twojego aparatu.
ŚLEDCZY I znaleźliśmy film, na którym jest Dina.
ŚLEDCZY W dniu swojej śmierci.
ŚLEDCZY W dniu swojej śmierci. Rozumiesz, Jakubie?
ŚLEDCZY Przyjechałeś do Zarosławia, nikomu nic nie mówiąc.
ŚLEDCZY Wcześniej umówiłeś się z sąsiadami.
ŚLEDCZY Żeby w razie czego potwierdzili, że byłeś we wsi.
ŚLEDCZY W Zarosławiu wyśledziłeś Dinę, swoją bratanicę.
ŚLEDCZY Chodziłeś za nią przez dwa dni. Kręciłeś wideo.
ŚLEDCZY Ty to pewnie lubisz.
ŚLEDCZY I w piątkową noc zgwałciłeś ją przy studni.
ŚLEDCZY A potem udusiłeś i wrzuciłeś dziecko do studni.
ŚLEDCZY Do studni.
ŚLEDCZY Cholera.
Wygląda na to, że Jakub płacze.

SAWWA Ludzie lezą pod ziemię, bo nie chcą po niej chodzić. Kopalnie ryją, dziury kopią – wszystko po to, by się zapaść pod ziemię i tam się ukryć przed tymi strasznymi rzeczami, które się na ziemi dzieją. Im głębiej, tym lepiej – i niczego nie słyszeć, i niczego nie widzieć, yhy.

Scena w starym-starym domu Sawwy. Jakub i Sawwa siedzą w pokoju. Ada w kuchni pluje do talerzy.
JAKUB Pytałeś mnie, po co przyjechałem.
SAWWA Tak, yhy.
JAKUB Przyjechałem, by prosić o wybaczenie.
SAWWA Za co?
JAKUB Przecież wiesz za co.
Ada podaje mężczyznom kawę na tacy. Mężczyźni piją kawę.
JAKUB Dziękuję.
SAWWA Kiedy przyjechałeś?
JAKUB Dziewiętnastego w środę.
SAWWA Yhy, znaczy, to, co mówiła Paraska, jest prawdą?
JAKUB Tak.
SAWWA Fotografowałeś moją córkę. Dlaczego, Jakubie, bracie mój? Nie wydaje ci się, yhy, że jest to dziwny sposób, by prosić o wybaczenie?
JAKUB Do ostatniej chwili miałem wątpliwości.
SAWWA Jakie?
JAKUB Czy warto cię prosić o wybaczenie?
SAWWA Yhy, a gdzieś ty spał w tym czasie?
JAKUB W hotelu.
SAWWA Yhy, a powiedz mi, powiedz mi: smaczną kawę dawali tam rano?
JAKUB Że co?
SAWWA Gdybym był na twoim miejscu, na samym dnie, nie piłbym tej kawy. Moja żona Ada na pewno coś wlała, albo napluła do filiżanki. A może wsypała truciznę? A może ty zaraz umrzesz, Jakubie? Na co masz ochotę przed śmiercią, yhy?
JAKUB Kiedy przyjechałem do Zarosławia, chciałem się trochę rozejrzeć, no jakby… W ogóle to chciałem odwlec tę rozmowę z bratem. A potem przez przypadek spotkałem Dinę – szła z plecakiem do szkoły. Ucieszyła się na mój widok. Poprosiłem, by nie mówiła rodzicom, że przyjechałem. Niech to będzie naszą tajemnicą, na razie.

Milicyjna piwnica, cholera-cholera.
ŚLEDCZY Po co filmowałeś dziewczynkę?
JAKUB Nie wiem.
ŚLEDCZY Co znaczy „nie wiem”?
ŚLEDCZY To musi coś znaczyć?
JAKUB Było nam razem dobrze i chciałem zatrzymać te chwile.
ŚLEDCZY Wam było dobrze razem?
ŚLEDCZY Z trzynastoletnią dziewczynką?
Jakub, cholera, milczy.
ŚLEDCZY Powiedz prawdę, po co przyjechałeś do Zarosławia?
ŚLEDCZY Tak, powiedz no.
JAKUB Przyjechałem prosić brata o wybaczenie za to, że go oszukałem.

Scenka w klubie. I could say: Trailer-style and so on. Na kanapach w różnych miejscach klubu rozsiadły się trzy pary i Desantowiec: Jakub i Paraska, Ada i Sawwa, Cham i Samara, no i gdzieś tam jest Desantowiec. Gra muzyka, a może nawet śpiewa piosenkarka. Samara robi minetę Chamowi. Paraska kradnie naczynia.

JAKUB Teraz wszyscy będą myśleć, że to ja zabiłem Dinę.
PARASKA Nie, po prostu teraz będą udawać, że to ty ją zabiłeś.
JAKUB Udawać?
PARASKA Yhy. Baby będą za tobą krzyczeć: „Morderca, gwałciciel”, a faceci mogą cię nawet pobić, więc bądź ostrożny. To taka gra miejska – znajdź kozła ofiarnego.
JAKUB Po co?
PARASKA Żeby się oczyścić z winy.
JAKUB To jak udowodnić, że to oni są winni?
PARASKA Trzeba im to po prostu powiedzieć: jesteście winni.
JAKUB Nie pij więcej.
PARASKA Chcę cię tu i teraz.
SAWWA Żarcie w tym miejscu jest tak samo obrzydliwe jak to miejsce, yhy. W naszej kuchni ty gotujesz wszystko bardzo smacznie, bardzo smacznie.
ADA Naprawdę?
SAWWA Yhy, tak.
ADA To po co myśmy tu przyszli?
SAWWA Ty chciałaś.
ADA Tak? A dlaczego? Przepraszam, Sawwa, ale po prostu nie pamiętam.
SAWWA Yhy, no dlatego, że tu jest dyskoteka, na którą przychodziła Dina. Latała tutaj.
ADA Dina latała tutaj?
SAWWA Co piątek latała.
ADA Kto zabił naszą córkę, Sawwa?
SAWWA Nie rozumiem istoty pytania.
Cham kończy w ustach Samary. Ada pluje do talerza. Paraska kradnie naczynia. No, a Desantowiec chyba się uśmiecha.
ADA Teraz już wiem, od czego mnie bolą oczy – wszystko dlatego, że przez całe życie otwierałam je szeroko, żeby nie odróżniać złożonego kłamstwa od prawdy.

Scena w starym-starym domu Sawwy.
Rozmowa braci.
SAWWA Jakubie, jesteś tu ze mną, ze mną tak długo już, że zaczynam się do ciebie przyzwyczajać, patrzeć na ciebie, yhy, jakbyśmy byli kochającymi się braćmi.
JAKUB Jakbyśmy byli.
SAWWA Ale my nigdy nie byliśmy kochającymi się braćmi! Yhy, tak. A może byliśmy?
JAKUB Nie wiem.
SAWWA Gdybyśmy byli, nie przyjechałbyś prosić o wybaczenie, yhy?
JAKUB Tak.
SAWWA Jakubie, dziś rano Ada się powiesiła.
JAKUB Co?
SAWWA Co?
JAKUB Powiedziałeś, że Ada się powiesiła.
SAWWA Yhy, tak. Po drewnianym chodniku, położonym na zboczu wzgórza, idą górnicy. Ich głuche kroki zakłócają przedporanną ciszę. Z trzaskiem pęka lód, który stajał przez noc w pierwsze wiosenne kałuże… A noc jeszcze walczy z dniem. Wielopiętrowy, uwieńczony wieżą kopalniany budynek, zza którego wyłania się stalowy szkielet kafaru i nieostra piramida hałdy, pogrążone są we mgle. W oknach na wszystkich piętrach pali się światło, a na wieży płonie gwiazda: kopalnia przewyższa plan wydobycia węgla[1]. Na moją pierwszą dzisiejszą szychtę wychodzę z domu, a ona wisi – powiesiła się na sznurze do bielizny, tak.

Milicyjna piwnica, cholera i jeszcze raz cholera.
ŚLEDCZY Jakie były pana relacje z Adą Isakową?
ŚLEDCZY Miał pan jakieś relacje z Adą Isakową?
JAKUB Nie, to znaczy miałem, ale…
ŚLEDCZY Utrzymywał pan kontakty seksualne z żoną pańskiego brata?
JAKUB Nie!
ŚLEDCZY A chciał pan?
JAKUB Słuchajcie, nie rozumiem, dlaczego mnie o to pytacie.
ŚLEDCZY W środę dwudziestego szóstego lipca znaleziono Adę Isakową powieszoną w pobliżu domu.
ŚLEDCZY Przypuszczamy, że zrobiła to wbrew własnej woli.
ŚLEDCZY A dokładniej, że ją powieszono.
ŚLEDCZY Tak, tak jest chyba dokładniej.
ŚLEDCZY Przypuszczamy także, że to pańska robota, Jakubie.
JAKUB Nie.
ŚLEDCZY Na razie tylko przypuszczamy.
ŚLEDCZY Tak, ale sprawy przyjmą niekorzystny obrót.
ŚLEDCZY Jeśli to pańska robota.
ŚLEDCZY Nie mamy wątpliwości, że samobójstwo Ady Isakowej to czyjaś robota.
ŚLEDCZY Więc dlatego pytamy.
JAKUB No i tu się przyłapałem na myśli, że te pytania, które mi zadawano i które ja zadawałem w związku ze śmiercią Diny, rozbrzmiewały albo rozbrzmiewają zarówno w przeszłości, jak i w przyszłości. Idziemy, zaglądamy do studni w nadziei, że znajdziemy odpowiedź, ale księżyc zawsze miesza w głowie.

Druga scena stypy.
Samara, Jakub, Sawwa, Paraska, Cham i Desantowiec. Jedzą kaszę z soczewicy. Można powiedzieć, że Samara jest cała we krwi.
CHAM (do Sawy) Sawwa, mówiłem ci, że ciągle mam przed oczami twoją córkę Dinę? Mówiłem?
SAWWA Mówił pan, Konstantynie Mychajłowyczu.
CHAM A żony twojej Ady, która w końcu zdechła, nie mam. A wiesz dlaczego? Ponieważ na jej widok nigdy mi nie stawał! (śmieje się z własnego dowcipu)
SAMARA Kostia, jak ci nie wstyd!
CHAM Mnie wstyd tylko za to, że do tej pory trzymam tego pojeba w kopalni. Chociaż nie… niby dlaczego mam cię trzymać?! Nie! Zwalniam ciebie, Sawwa! Słyszysz mnie, palancie.
Paraska pluje w twarz Chamowi. Ten się wyciera.
SAWWA Ktoś chce kawy albo herbaty, kawy, herbaty?
CHAM Tak, ja poproszę herbatę.
Sawwa robi herbatę, podaje Chamowi.
SAWWA Yhy, przepraszam, Konstantynie Mychajłowyczu, słodzi pan?
CHAM Tak, dwie łyżeczki.
SAWWA Pół minutki.
Sawwa idzie do kuchni. Pluje do filiżanki z herbatą i wraca do pokoju.
SAWWA Proszę bardzo, yhy.
CHAM Dziękuję. Wiesz co, Sawwa, ja jeszcze bardzo bym chciał, żeby ci twoi koledzy wpierdol spuścili. Przychodzisz do księgowości po odprawę, a księgowa: chuj ci w dupę, a nie odprawa. Ty na to, że nie masz pieniędzy, że musisz za coś żyć, o ona – chuj ci w dupę, a nie odprawa. A potem, pod drzwiami księgowości czekają twoi kumple, którym zapłacę za to, żeby ci wklepali jak należy. I oni to zrobią za pieniądze. Spuszczą ci taki wpierdol, że ledwie przeżyjesz! Wszystko dla pieniędzy! Będą chcieli pieniędzy, a ty się we krwi będziesz walał.
JAKUB Może już wystarczy?
CHAM A ty zamknij mordę, kundlu! Za mało gówna w życiu zjadłeś, by mi mówić „wystarczy”.
Paraska znowu pluje Chamowi w twarz. Ten znowu się wyciera.
SAWWA Samara, mogę ciebie, mogę o coś spytać?
SAMARA Pytaj.
SAWWA Dlaczego w moim domu jesteś cała we krwi, cała?
SAMARA Chcesz wiedzieć skąd się wzięła krew, czy dlaczego się nie umyłam?
SAWWA Yhy, chcę wiedzieć.
PARASKA A mnie interesuje, skąd się wzięła krew!
CHAM Tak, też chciałbym wiedzieć.
Samara spluwa w dłoń i śliną zmywa krew z twarzy.
SAMARA Kiedy mężczyźni mówią o kobiecie, zawsze to brzmi głupio albo co najmniej obrzydliwie. Radziłabym mężczyznom, by więcej rozmawiali z kobietami. I proszę, właśnie dziś przy studni spotkałam jednego faceta, pewnie ze Swietłowska, i on przemówił do mnie. Nazwałabym to pogawędką. Chyba po raz pierwszy w życiu ze mną gawędzono. A potem z miejsca wziął mnie tam – przy studni, tak prosto i czule, jakbym była jego kochanką. Ze mną rzadko tak, ze mną rzadko tak. A potem przyszli jego kumple i wszyscy wrócili do swojego Swietłowska. A potem mi się oberwało za tę pogawędkę. Ale to nic, ale to nic.

Milicyjna piwnica, cholera.
ŚLEDCZY Jakubie, jak myślisz, co to był za mężczyzna, ten ze Swietłowska?
ŚLEDCZY I dlaczego kręcił się przy studni?
JAKUB Może chciał się po prostu wody napić?
ŚLEDCZY Ciekawe, że nie spytała, jak ma na imię.
ŚLEDCZY Przecież to dziwka.
ŚLEDCZY A dziwki o imiona nie pytają?
ŚLEDCZY Nie, dziwki o imiona nie pytają.
ŚLEDCZY Bardzo dziwne spotkanie. Nie sądzisz, Jakubie?
JAKUB Jakie spotkanie? Słuchajcie, dajcie mi wody…
ŚLEDCZY Wytrzymasz.
ŚLEDCZY Mówimy o spotkaniu Samary z nieznajomym facetem przy studni. Przecież on ją zgwałcił, nie rozumiesz tego?
ŚLEDCZY To znaczy, mógł wcześniej zgwałcić Dinę.
JAKUB Ją spytajcie! Czego mnie pytacie?
ŚLEDCZY Bo rozmawiamy tylko z tobą.
Po kolei plują do blaszanego kubka. Podają go, cholera, Jakubowi.
ŚLEDCZY Chciałeś wody, pij.
ŚLEDCZY Pij.

CHAM Moje miasto przypomina moje usta. Spójrzcie. (otwiera usta) Widzicie moje czarne zęby – są moje, wszystkie co do jednego – moje. Bolą i zawsze bolały, ale nie po drodze mi do dentysty! Oj, nie pójdę, kurwa, oj, nie pójdę! Niech bolą, niech zgniją, cholery, żeby nic nie zostało! Wszystkie moje, wszystkie co do jednego.

Scena stypy, która przeszła w ucztę, ale która się już kończy.
SAWWA A może, żebyśmy tak we dwóch, znaleźli się w innym miejscu?
CHAM Ale jak to zrobić?
SAWWA Może pan wyjść zza stołu i opuścić dom, yhy.
SAMARA (śmieje się) Opuścić dom. Oj, ja nie mogę!
CHAM A gdzie jest ten twój dom?
SAWWA No na razie tam, gdzie pan na razie jest. Na razie.
CHAM Oj, no tak, no tak, wybacz, trochę się zasiedziałem. (pauza) Wychodzę, Sawwo, z nadzieją, że ty własnymi rękami udusisz tego palanta. On to zrobił, pamiętaj.
Cham poniekąd wychodzi z Samarą pod rękę.
PARASKA Też mam iść?
SAWWA Yhy.
PARASKA No dobrze.
Paraska idzie, zabierając ze sobą naczynia. Z braćmi zostaje tylko Desantowiec, trochę jakby chowając się w kącie.
SAWWA Wiedziałem.
JAKUB O czym ty mówisz?
SAWWA Yhy, no kiedy z mamą postanowiliście mnie oszukać. Cwane to było, oczywiście. Udawałeś mnie, a ja, że niby nic nie wiem. No tak się zachowałem, rozumiesz? Ale o wszystkim wiedziałem, yhy.
JAKUB Dlaczego nic nie powiedziałeś?
SAWWA Szczerze mówiąc, już wtedy od dawna cierpiałem z tego powodu, że mnie nie kocha ani mama, ani tata, ani ty. Nie kochaliście mnie. No i, yhy, to było nie do zniesienia.
JAKUB Ojciec ciebie kochał.
SAWWA Nieee, yhy. Tata rozpoznał ciebie, wiedział, komu zapisuje mieszkanie.
JAKUB Nie!
SAWWA Yhy, tak! Jakubie, bracie mój, bracie mój, on wiedział. I ja wiedziałem.
JAKUB A tu? Tu cię kochają?
SAWWA Yhy, tak. Kochała mnie moja żona i moja córka. I chcę ci, no, chcę ci to powiedzieć, dokładniej wyjaśnić.
JAKUB Co?
SAWWA No, ciężko mi się będzie pogodzić z tym, że zostali przeze mnie utraceni, tak jak kiedyś wyście zostali przeze mnie utraceni. A dokładniej rzecz biorąc, nie pogodzę się z tym – właśnie tak.
JAKUB Prawdę mówi. Kiedy zaczęła się historia z testamentem i mieszkaniem, wszyscy wiedzieli – i ojciec, i matka, co się faktycznie dzieje. Wszystko było widać jak na dłoni, ale wszyscy udawali, że tego nie widzą.

Milicyjna piwnica, cholera i jeszcze raz cholera.
ŚLEDCZY Czemu zmieniasz temat?
ŚLEDCZY Nie, on się zapiera.
ŚLEDCZY Tia… dlaczego się zapierasz?
JAKUB Co znaczy „zapierasz”?
ŚLEDCZY Chodź, skoncentrujmy się na najważniejszym.
ŚLEDCZY Kto zabił Dinę?
ŚLEDCZY Skoncentrujmy się.
ŚLEDCZY Nie marnujmy czasu.
JAKUB Puśćcie mnie.

Dwudziestoośmiolipcowy piątkowy poranek i pianie koguta. Paraska z łopatą w rękach spotyka w mieście Jakuba.
PARASKA Nie chcesz się przejść po tej dziurze?
JAKUB Po mieście, masz na myśli?
PARASKA Aha, po mieście.
JAKUB Czemu nie.
PARASKA Po obrzeżach. Nie lubię spacerować po centrum.
JAKUB Dlaczego?
PARASKA Centrum przyciąga wszelką swołocz, lokalne paskudztwo. Tam można przepaść bez wieści.
JAKUB Na przykład w klubie Chama.
PARASKA Na przykład w klubie Chama.
JAKUB Dokąd idziemy?
PARASKA Obrzeża są najlepszą rzeczą tutaj. Pocałuj mnie.
JAKUB Co?
PARASKA Nic.
Paraska zaczyna kopać ziemię.
JAKUB Parija, ty mi się podobasz, bardzo podobasz, ale ty jeszcze jesteś zbyt…
PARASKA Zbyt co?! Ach, nie chcę tego słuchać.
JAKUB Dlaczego tu kopiesz?
PARASKA Dlatego, że dzisiaj jest piątek – nie wolno kopać.
JAKUB Chcesz, pomogę ci?
PARASKA (oddaje łopatę) Masz, kop.
Jakub kopie ziemię.
JAKUB I tak nie rozumiem, po co tu kopać.
PARASKA I nie zrozumiesz. Nie dorastałeś tutaj i nie widziałeś tego wszystkiego.
SAMARA Tego wszystkiego.
CHAM Tego wszystkiego.
SAWWA Tego wszystkiego.
ŚLEDCZY Co miała na myśli, mówiąc: „nie widziałeś tego wszystkiego”?

Transmisja na żywo.
CHAM Dzień dobry, przed państwem Konstantyn Skorykow. Dziś w wiadomościach. W kopalni imienia trzeciego maja nastąpiła potężna eksplozja, przyczyna wybuchu jeszcze nie jest znana. W Zarosławiu nadal działa przestępca – w studni odnaleziono kolejną ofiarę. A teraz więcej szczegółów, kurwa. Dziś rano w studni niedaleko klubu odnaleziono ciało dziewczyny. Według niepotwierdzonych doniesień dziewczyna nazywała się Parija. Nasze źródła twierdzą, że była koleżanką Diny Isakowej, która
dokładnie tydzień temu została zgwałcona i zabita, a jej ciało wrzucone jak… jak… mmm… jak zużyta chusteczka do tej samej studni. Oddaję pani głos.
SAMARA Wracałam z klubu, a ta studnia była po drodze. Zobaczyłam, że pokrywa jest otwarta, a obok walają się sandały i torebka. No, wezwałam milicję, czy co.
CHAM Stop, powtarzasz się! Dokładnie ten sam tekst mówiłaś, kiedy zabito Dinę!
SAMARA No, przecież nie napisałeś mi nowego!
CHAM Dobrze, kontynuujmy. Zauważyła pani coś dziwnego?
SAMARA Ja… Nie.
CHAM A to co znowu?!
SAMARA Co dziwnego mogłam zauważyć?!
CHAM No, mordercę, przecież mordercę mogłaś zauważyć, kurwa!
SAMARA Nie, tańczyłam w klubie.
CHAM Dobrze, tańcz sobie w klubie.
Samara tańczy w nocnym klubie z Jakubem.
CHAM Dysponujemy materiałami operacyjnymi, na których zarejestrowano podejrzanego o zamordowanie Pariji. Milicja twierdzi, że wideo to zostało nagrane kilka godzin przed dokonaniem zabójstwa.
JAKUB Wspaniale tańczysz.
SAMARA Nieprawda!
JAKUB Prawda, z tobą się bardzo miło tańczy.
SAMARA Dziękuję, ty także jesteś niczego sobie.
JAKUB A dlaczego inni nie tańczą?
SAMARA Nie po to tu przyszli.
JAKUB A po co?
SAMARA Tak, popatrzeć.
JAKUB Jasne. I tak co piątek?
SAMARA Co piątek.
JAKUB Jasne. A Parija tu przychodzi?
SAMARA A po co ci ona?
CHAM Tak, cholera, do czego jest ci Parija potrzebna?
JAKUB Po prostu chciałem ją zobaczyć.
CHAM Aha, zobaczyć ją chciał. W studni chciał Pariję swoją zobaczyć! Pojeb! A teraz przechodzimy do następnych wiadomości. Wczoraj wieczorem w kopalni imienia trzeciego maja doszło do wybuchu metanu. W chwili katastrofy w szybie kopalni znajdował się jeden górnik – pracownik szybu Sawwa Isakow. Prawdopodobnie nie żyje. Szczegółowych informacji udzieli nam dyrektor kopalni Konstantyn Mychajłowycz, z którym właśnie się połączyliśmy. Konstantynie Mychajłowyczu, proszę wyjaśnić telewidzom, co się wydarzyło.
CHAM Bez komentarza, trwa śledztwo.
CHAM Jak to się stało, że w kopalni znajdował się tylko jeden górnik?
CHAM Wszystkie szczegóły zostaną podane na konferencji prasowej!
CHAM To właśnie jest konferencja prasowa!
CHAM No ty kurwo taka i owaka, chyba się zapominasz?!
CHAM Konstantynie Mychajłowyczu, jesteśmy na wizji!
CHAM Ten palant wysadził moją kopalnię! Czego nie rozumiesz?!
CHAM Sawwa Isakow?
CHAM Sawwa Isakow!
CHAM Niech pan słucha, redaktor przyniósł mi zaktualizowane informacje na temat serii morderstw przy studni. Zatrzymany nazywa się Jakub Isakow i jest on bratem Sawwy Isakowa! Czy uważa pan, że morderstwa w studni i wybuch w kopalni mają ze sobą jakiś związek?
CHAM Dokładnie taki sam, jak twoja pensja z tym, co gadasz. Dokładnie
taki sam, rozumiesz? Mnie to lata koło chuja, ale ktoś musi pokryć szkody spowodowane przez wybuch. Rozumiesz mnie?
CHAM Konstantynie Mychajłowyczu, dziękuję, że poświęcił nam pan czas. Wraz z telewidzami będziemy śledzić wydarzenia związane z wybuchem w kopalni imienia trzeciego maja. I ostatnia wiadomość, która właśnie nadeszła: Rada Ministrów wydała postanowienie o zmianie nazwy Zarosławia. Ma ona nastąpić w ciągu trzydziestu dni. Jeszcze nie wiadomo, jak nasze miasto będzie się nazywać.
CHAM Pojebańce. Po co zmieniać nazwę dziury?

Milicyjna piwnica, po prostu cholera.
ŚLEDCZY Ocknąłeś się? On się ocknął?
ŚLEDCZY Tak, jakby się ocknął.
ŚLEDCZY Otwórz oczy i spójrz na mnie. Nie udawaj idioty.
ŚLEDCZY Nie mamy czasu.
ŚLEDCZY Już nie mamy na to czasu.
ŚLEDCZY Trzymaj kartkę i długopis, pisz.
JAKUB Co mam pisać?
ŚLEDCZY Ja, taki-to-a-taki, przyznaję się do winy. W nocy z dwudziestego
na dwudziestego pierwszego lipca, w piątek, zabiłem i zgwałciłem Dinę Isakową, swoją bratanicę, i szczegółowo opiszesz okoliczności.
ŚLEDCZY W nocy z dwudziestego siódmego na dwudziesty ósmy lipca, w piątek, ja, taki-to-a-taki, zabiłem Pariję i szczegółowo opiszesz okoliczności.
JAKUB Ja, taki-to-a-taki, nikogo nie zabiłem i nie zgwałciłem.
Kopnięcie w nogę, cholera.
ŚLEDCZY Słuchaj, kolego.
ŚLEDCZY Koleżko.
ŚLEDCZY Możemy się dogadać.
ŚLEDCZY Zapłacisz nam za wyrządzone szkody.
ŚLEDCZY Zapłacisz Konstantynowi Mychajłowyczowi za szkody w kopalni, wyrządzone przez twojego brata Sawwę.
ŚLEDCZY A my cię puszczamy.
ŚLEDCZY I już nie musimy wiedzieć, jak się nazywa zabójca.
JAKUB Nie mam pieniędzy.
Kopnięcie w nogę, cholera.
ŚLEDCZY Słuchaj, to już, to już koniec.
ŚLEDCZY Więcej żadnych działań z naszej strony nie będzie i aktów przemocy też nie.
ŚLEDCZY Skończyliśmy z aktami. Teraz zachowujemy się głupio.
ŚLEDCZY Wyciskamy z ciebie nazwisko. A propos, czym ty się zajmujesz?
JAKUB Zajmuję się owcami.
ŚLEDCZY Co?
JAKUB Hoduję i sprzedaję owce.
ŚLEDCZY Oj, to ty musisz mieć kupę szmalu!
ŚLEDCZY Słuchaj, zapomnij o Chamie. Odpal nam trochę hajsu, a my zamkniemy sprawę.
ŚLEDCZY Żadnej przewalanki.
JAKUB Nie.
Cios w głowę, cholera. Śledczy ściąga z Jakuba spodnie. Śledczy bierze gumową pałkę i wsuwa Jakubowi w odbyt.
ŚLEDCZY Towarzyszu, tylko rabarbar może nas, grzesznych, uratować.
Śledczy kilka razy kręci pałką w odbycie Jakuba. Jakub krzyczy z bólu, cholera.
ŚLEDCZY Kolego Jakubie, to była tylko rozgrzewka.
ŚLEDCZY Koleżko.
ŚLEDCZY A tak w ogóle to trzeba by coś zrobić, bo zaczyna mi się nudzić.
ŚLEDCZY Wszystkim się nudzi.
ŚLEDCZY Pisz przyznanie się do winy i kończmy.
JAKUB Nie będę niczego pisać.
ŚLEDCZY Dlaczego?
ŚLEDCZY A co, tak strasznie się przyznać?!
ŚLEDCZY Zgwałciłeś i zabiłeś dwie dziewczyny.
JAKUB Nie.
ŚLEDCZY Doprowadziłeś do samobójstwa swojego brata i jego żonę!
JAKUB Nie.
ŚLEDCZY Twoje imię to imię zabójcy.
JAKUB Nie.
ŚLEDCZY No, dobrze, dobrze, zabawa numer dwa.
Na głowę Jakuba naciągają maskę przeciwgazową i zaciskają rurkę. Jakub, cholera, zaczyna się dusić, Boże.
ŚLEDCZY Ta zabawa nazywa się słonik.
ŚLEDCZY Bardzo ją lubię.
Jakubowi zaczyna się robić słabo, bardzo słabo.
ŚLEDCZY Kiwnij, jeśli zdecydujesz się przyznać.
ŚLEDCZY Podpisz papier, idioto!
ŚLEDCZY Napisz swoje nazwisko.
ŚLEDCZY Chyba kiwa.
ŚLEDCZY Tak myślisz?
ŚLEDCZY Na pewno kiwa. Ano kiwnij!
Jakub kiwa. Śledczy zdejmują z niego maskę. Jakub, cholera, odkasłuje, Boże.
JAKUB Jak się nazywacie?
ŚLEDCZY Co?
ŚLEDCZY Co?
JAKUB Nie przedstawiliście się. Jak się nazywacie? Jak mam się do was zwracać?
ŚLEDCZY Jakie to ma znaczenie?
ŚLEDCZY To nie ma znaczenia.
JAKUB Znam swoje prawa…
ŚLEDCZY (przerywa mu) Ty nie masz praw, kolego.
ŚLEDCZY Koleżko.
ŚLEDCZY Twój kraj nie daje ci praw.
ŚLEDCZY Kraj pozbawia cię praw, kolego.
ŚLEDCZY Koleżko.
JAKUB Więc powiedzcie, jak powinienem zaadresować zeznania.
ŚLEDCZY Żadne nazwiska nie są potrzebne.
ŚLEDCZY Po prostu pisz przyznanie się do winy.
JAKUB Boicie się. Nie chcecie, by was rozpoznano.
ŚLEDCZY Och, Jakubie-Jakubie, kolego.
ŚLEDCZY Życie, jakie ono jest straszne, koleżko.
ŚLEDCZY Do samej śmierci straszne.
ŚLEDCZY O, widzisz schody, wejdź po nich i uciekaj przez okno. My cię będziemy osłaniać.
ŚLEDCZY Rozgryzłeś nas. Jesteśmy naprawdę przerażeni.
ŚLEDCZY Wyobraź sobie, że to był sen. Myśmy się tobie przyśnili.
ŚLEDCZY Ale pamiętaj o nas, koleżko.
ŚLEDCZY Bywaj.
ŚLEDCZY Bywaj.
Jakub, śmiejąc się i kulejąc, podchodzi do schodów. Wspina się po nich i próbuje otworzyć okno. Ale okno się nie otwiera i w ogóle nie przypomina okna. Śledczy się śmieją, szydzą, cholera, wyciągają pomocne dłonie.
ŚLEDCZY A teraz, Jakubie, skacz, kolego.
ŚLEDCZY Skacz, koleżko, złapiemy cię.
ŚLEDCZY Nurkuj w tę piwnicę, kochany, nie łap się za nic!
ŚLEDCZY Skacz do swojej studni i będzie, co ma być!
Do milicyjnej, cholera, piwnicy wpada zalane, czy jakie tam, towarzystwo, w rękach trzyma torty i butelki szampana, sałatki olivier i winegret, kurczaki i ryby, w ananasie i w sosie, pieczone i kiszone, domowe i kupione, drogie i bardzo drogie. Towarzystwo trochę przypomina Adę, Sawwę, Chama, Paraskę, Desantowca i Samarę.
SAMARA Oj, ktoś tu już siedzi.
CHAM To nic, posuń się. Kto dziś ma, kurwa, wesele? Ja mam dziś, kurwa, wesele.
Namiętnie całuje się z Paraską.
ŚLEDCZY Gratulujemy.
ŚLEDCZY Gratulujemy!
ADA Chodźcie, zsuniemy stoły. Sawwa, pomóż mi.
Zaczynają zsuwać stoły, no i obrusem je nakrywać.
CHAM Chcę mieć zastawiony stół i całować pannę młodą, i pannę młodą, kurwa, całować.
PARASKA Kostia, a jak teraz nasze miasto będzie się nazywać?
CHAM A czort go wie!
PARASKA A wy nie wiecie?
ŚLEDCZY Nie.
ŚLEDCZY Nie.
SAWWA Yhy, Jakub, i ty tu jesteś?! A po coś tam polazł? Złaź stamtąd!
CHAM Ej, pajęczy łbie, złaź stamtąd! Wypijesz za moje zdrowie i zdrowie panny młodej.
PARASKA Złaź, Jakubie!
ŚLEDCZY Pamiętamy o tobie i czekamy na ciebie.
ŚLEDCZY Skacz, Jakubie, my o tobie pamiętamy. Zsunęliśmy stoły.
SAMARA Wszystko przygotowaliśmy, Jakubie. Po prostu skacz. 
CHAM Chcę, byś skoczył prosto na mój stół weselny! Dawaj, troglodyto! Zrób to!
SAWWA My cię złapiemy, Jakubie.
PARASKA Tak, my cię złapiemy, Jakubie. Niedawno leżałam na polu i podziwiałam ptaki – jakie one są wolne! Latają sobie po niebie i latają, niczego nie dotykają – po prostu szybują. Oderwały się od ziemi i w niebo, oderwały się – i w niebo. A potem przypomniałam sobie, że zawsze byłam na ziemi – ziemia mnie trzyma, przytrzymuje. Potem zobaczyłam samolot. Tak w ogóle to nad naszą dziurą rzadko latają samoloty, a ten leciał – piękny, widziałam. I pomyślałam sobie: jak to fajnie jest wsiąść do samolotu i oderwać się od ziemi, chociażby na kilka godzin, wznieść się. Wydaje mi się, że samolot jest najlepszą rzeczą, którą wynalazł człowiek. Stań się samolotem, Jakubie!

Wszyscy krzyczą: „Leć! Leć! Leć!”, klaszczą w dłonie.
Jakub skacze ze schodów, spada prosto na świątecznie nakryty stół i jakby się nie rusza. Wszyscy śmieją się z Jakuba, sprawdzają, czy żyje, no ale on jakby się nie rusza. Wybiegają z piwnicy, cały czas się dobrze bawią.
Na scenie zostaje tylko Desantowiec. Znowu chce coś powiedzieć, ale słowa grzęzną mu w ustach nie mogą się z nich wydostać – pełna beznadzieja. Desantowiec machnął ręką i dogania wesołą kompanię.


KONIEC

 

[1] Z pisma „Ogoniok” 1950, nr 18 (kwiecień).

 

Tekst znajduje się w wydanej przez Agencję Dramatu i Teatru antologii Współczesna dramaturgia Ukraińska. Od A do Ja w wyborze i przekładzie Anny Korzeniowskiej-Bihun. Został nam udostępniony dzięki uprzejmości Pani Elżbiety Manthey, szefowej ADiT-u. 

 

Dima Łewycki (ur. 1986 w Komsomolsku) – ukraiński dramatopisarz, reżyser, artysta konceptualny. Absolwent filologii ukraińskiej na Chmielnickim Uniwersytecie Narodowym oraz The School of Dramatic Art w Moskwie. Obecnie mieszka w Kijowie.