Andrzej Woźniak – sześć wierszy

Ilustrowała: Zofia Chamienia

Andrzej Woźniak – sześć wierszy

 

nierówny teren

koegzystujemy

 

ptaki cierpliwie

znoszą naszą obecność

hausty powietrza

pozwalają się połykać

 

znowu udając

że przegapił swoją kolej

w nieznanym miejscu

ukrył się koniec

 

kultura drobnego szwindlu

‘i won’t blessed with the money

so my movement ain’t felt’

rapsody

 

pawełkowi

 

kiedy jadę rowerem ulicą żelazną wiem,

że to już nie dla mnie ani dla moich kolegów.

natura nie znosi próżni, fakt, choć deweloperzy

nie znoszą jej jeszcze bardziej.

 

błądząc wzrokiem, błądząc słuchem, błądząc węchem,

pod nosem mówię brzydkie słowa.

to miasto wyrosło ze mnie i z moich kolegów

a teraz zrzuca starą skórę,

co prawda z pewnym skrępowaniem.

 

nim jednak nastąpi kolejny zwrot historii

(a trwa i trwa jak nie przymierzając kultura drobnego szwindlu)

ja i moi koledzy tkwimy w tak zwanym zawieszeniu,

zgięciu ciepłego łokcia, kurwidołku.

to dobry moment, nawet przytulny,

na palenie wąsów i donośny śmiech

a jak przecież wiadomo ten się śmieje,

kto się śmieje w ostatnim wersie miejskiej legendy.

 

rondo

wczoraj biegłem przez żoliborz i ludzie

wyglądali jakby nic się nie stało

potem biegłem kępą potocką i matki z dziećmi

wyglądały jakby nic się nie stało

biegłem wzdłuż wisły i nieliczni rowerzyści

wyglądali jakby nic się nie stało

na wysokości cytadeli młodzież licealna

wyglądała jakby nic się nie stało

kiedy wbiegałem pod most gdański warszawka

wyglądała jakby nic się nie stało

biegnąc przez nowe miasto mijałem turystów i oni także

wyglądali jakby nic się nie stało

 

na muranowie zobaczyłem

jak wpychają kogoś pod tramwaj

miał numer 35

kończyła mi się ślina

 

it was fairlyeasy to unpredict

to za coś czy na nic?

a jeśli na nic

to na które?

 

pytasz się ilekroć

przystojny aspirant

chwyta cię za rękę

 

powinęli

gwałtowna gościnność tego miejsca

obezwładniła mnie od progu

jest mi płocho w mojej skórze

jest

mi osiem rąk i cztery pary oczu

 

wytłumione dźwięki ulicy

ulica wytłumia się

z czyjąś wyraźną pomocą

a dziwna łapczywość tego miejsca

sprawia że język

kitra mi się w gardle

 

ziewam jak moja matka

kiedy ojciec wracał z pracy

ziewam jak moja siostra

kiedy ojciec wracał z pracy

ziewam połykając całe

otaczające mnie światło

 

otucho otucho

dodaj się

jest mi ciemno

jest mi zimno

jest mi ziobro

 

aktywistkom i aktywistom zatrzymanym w warszawie 7 czerwca 2020

 

ruchy czasu

olbrzymie zegary i centra badawcze

w kolorze surowej umbry

zbudowanena saudyjskiej pustyni

za petrodolary

zdmuchnęłanajpotężniejsza zima

w historii ludzkości

 

był rok 2090

i nikomu nawet się nie śniło

 

andrzej woźniak – urodził się i mieszka w warszawie, gdzie pracuje jako nauczyciel kontakt improwizacji. publikował wiersze w internecie (m.in. stoner polski, tlen literacki, wakat, helikopter) i na papierze (fabularie). przegrywał z kretesem konkursy poetyckie, ale bywał też wyróżniany.

Zofia Chamienia – studentka drugiego roku ilustracji na DJCAD w Szkocji. Interesuje ją łączenie różnych technik, uwielbia kolaże i tworzenie własnych tekstur.   IG: @zofia.cham.illu